Izo, ugotuj Ludwikowi obiad!
Co się dzieje z Ludwikiem Dornem? Były marszałek Sejmu aż marnieje w oczach - ocenia dziennik "Fakt".
Jeszcze do niedawna trząsł parlamentem. Dziś jest cieniem "żelaznego Ludwika", któremu najwyraźniej przypadła rola gosposi domowej. Ale w paltociku i z kaszkietem na głowie nie potrafi zrobić porządnych zakupów. Aż żal człowieka - przyznaje "Fakt".
w sklepie spożywczym. Smętny i przygaszony, w niczym nie przypominał władcy Sejmu, twardziela od wykształciuchów i dumnego pana suki Saby. Żeby choć zakupy zrobił jak należy... Nic z tego. Do marnej reklamówki włożył mrożonkę owoców morza. Chyba dla żony Izy Śmieszek-Dorn, która jest wegetarianką. Ale jemu ta dieta nie najlepiej służy.
"Wydaję z siebie samotny, nieco żałosny i śmieszny odgłos oburzenia, który trudno określić inaczej niż pisk" - wyznał ostatnio w internetowym pamiętniku.
Zdaniem "Faktu", zajęta karierą specjalistki od malowania ciał żona Dorna powinna wziąć sobie to do serca. "Pora ugotować mężowi dobry obiad. Niech się tak nie męczy" - apeluje dziennik.
INTERIA.PL/PAP