Gronkiewicz-Waltz traci sojuszników z PO
Prezydent Warszawy traci poparcie ostatnich sojuszników z PO, bo nie broni tych, którzy są po jej stronie. Stosunki z posłami i krajowymi władzami też ma nie najlepsze, bo nie chce pozwala sobą kierować i nie dzieli się sukcesami - pisze "Życie Warszawy".
podpadła ludziom ze swojego ugrupowania m.in. dlatego, że nie daje im posad. Otacza się raczej osobami bezpartyjnymi albo związanymi z LiD. Ale nie tylko.
Ostatni nabytek Ratusza - szef Miejskich Zakładów Autobusowych Mieczysław Magierski - w wyborach samorządowych w 2006 r. kandydował do rady Płocka z... Samoobrony. Urzędnicy zapewniają, że to fachowiec po MBA i pytają: "To lepiej, żeby na odpowiedzialnych stanowiskach zasiadali byli ZOMO-wcy albo ludzie z wykształceniem średnim zawodowym? Takich nam Platforma proponowała" - słyszymy w Ratuszu.
- Jeśli prezydent chce cokolwiek zrobić, to niech się pospieszy, bo garstka tych, którzy w stolicy jej sprzyjają, już się wykrusza. Ludzie mówią, że skoro nie obroniła Lecha Jaworskiego (b. przewodniczącego Rady Warszawy - przyp. red.), który był jej bardzo oddany, tylko pojechała na zagraniczne wakacje to może nie warto stać po jej stronie, bo w potrzebie zostawia swoich - twierdzi jeden z urzędników związanych z PO.
- Na prezydent mści się teraz to, że gdy była komisarzem Platformy, jej członków traktowała jak bandę oszustów. Starzy członkowie partii jej to pamiętają, nowych nie umie sobie pozyskać - ocenia Maciej Białecki, który z PO odszedł.
INTERIA.PL/PAP