Gazeta przypomina, że handel w dniu Wszystkich Świętych odbywał się też przed wojną. Warszawiacy raczyli się pańską skórką i obwarzankami. Dzisiaj jednak sprzedaż staje się coraz bardziej nachalna, a ulice wokół cmentarzy, np. warszawskiej nekropolii na Bródnie, przypominają krzykliwe jarmarki. Nie brak tu nawet stoisk z kiełbaskami czy karkówką z grilla. Przekąski pomiędzy odwiedzeniem kolejnych grobów serwują także handlarze w innych miastach. W Rzeszowie w ub. roku hitem wśród odwiedzających cmentarz przy Wilkowyi były popcorn i prażone orzeszki. Krakowianie przy cmentarzach mogą kupić cukierki zwane miodem tureckim. W Częstochowie tradycją jest trupi chlebek - też rodzaj cukierka. Z urzędniczego punktu widzenia handel nie ma granic w dniu wspominania zmarłych. - Nie wnikamy, co handlarz ma zamiar sprzedawać, bo nie mamy takich uprawnień. Wydajemy jedynie zgodę na zajęcie pasa drogowego i pobieramy opłatę. Tak samo, jak nie oceniamy, czy coś jest estetyczne czy nie, twierdzi Urszula Nelken, rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie. Powściągliwy w ocenie jest także ks. dr Rafał Markowski, rzecznik Archidiecezji Warszawskiej. - Chodzi o zachowanie proporcji. Dopóki odwiedzając groby naszych bliskich, nie zaniedbujemy modlitwy za zmarłych i wspominamy ich, to zjedzenie pieczonej kiełbaski w zimny listopadowy dzień nie jest niczym nagannym, powiedział "Metru" duchowny. Ocalić od zapomnienia - raport specjalny W drodze na Wszystkich Świętych - raport specjalny