Drożej, ale nie gorzej
Mamy powtórkę z inflacji. Ale tym razem jest to kłopot całej Europy, a właściwie - świata. W Eurolandzie w ciągu ostatniego roku ceny wzrosły o 4 proc., w USA o 4,2 proc., w Polsce o 4,4 proc. Chociaż głównym winowajcą są czynniki globalne - zwłaszcza drożejąca ropa i żywność - obywatele najczęściej pretensje adresują do własnego rządu.
Rząd francuski - podobnie jak polski - atakowany przez opozycję za drożyznę, przeprowadził śledztwo w sprawie odpowiedzialności za znaczny wzrost cen podstawowych artykułów. Okazało się, że w ciągu kilku miesięcy mleko, jogurt, makaron, ryż czy szynka zdrożały od 5 do 48 proc. Winowajców jednak nie wskazano.
W Polsce hitami cenowymi ostatnich miesięcy są śmieci. NBP wyliczył, że od stycznia do maja ceny za wywóz nieczystości podskoczyły o 36,7 proc. Nie tyle jednak z powodu kosztów paliwa, co unijnego wymogu segregacji odpadów. Płacimy więcej, bo teraz firmy odbierające śmieci muszą oddzielać szkło i plastik od reszty. Dynamika podwyżki jest ogromna, ale w domowych budżetach nie jest to znacząca pozycja. Odczuliśmy natomiast większy ciężar utrzymania mieszkania, związany z rosnącymi cenami oleju opałowego (o 9,8 proc.) i energii elektrycznej (8,4 proc.). Koszty utrzymania mieszkań wzrosły aż o 7 proc. Majowa podwyżka cen gazu, który przez rok zdrożał już o 11 proc., zapowiada dalszy wzrost wydatków mieszkaniowych. O 7 proc. podrożała żywność, a samo pieczywo o 12 proc.; ceny papierosów podskoczyły o 13 proc.
Takie są wyliczenia Głównego Urzędu Statystycznego, wynikające ze zmiany cen 1800 najczęściej kupowanych towarów. Wszystkich cen GUS nie śledzi, może dlatego nasze odczucia często mijają się z oficjalnymi danymi - jesteśmy skłonni sądzić, że ceny rosną o wiele szybciej. Każdy ma swoją prywatną kalkulację: tych, którzy dużo jeżdżą prywatnym samochodem, zwłaszcza dieslem, ceny paliw dotykają o wiele bardziej niż poruszających się tramwajem. A osoby dobrze zarabiające, kupujące żywność w delikatesach, płacą dziś za nią o wiele więcej niż łowcy promocji w hipermarketach. GUS interesuje jednak koszyk typowy, statystyczny, a do tego Polacy o wiele częściej wkładają korpusy z drobiu niż polędwicę wołową. I to właśnie do niego odnoszą się oficjalne wskaźniki.
Joanna Solska
Polityka