Czy tarcza się obroni?
Podpisanie ostatecznej polsko-amerykańskiej umowy w sprawie tarczy antyrakietowej może nastąpić później, niż optymistycznie zakładaliśmy - poinformował "Nasz Dziennik" główny polski negocjator, wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.
Strony nadal nie doszły do porozumienia, na ile wcześniej będziemy mogli być informowani o użyciu systemu. Nie określono także kwestii odpowiedzialności za ewentualne wystrzelenie rakiet ani nie uregulowano kwestii opłat za media. W tej chwili toczy się dyskusja na temat dwóch umów: o statusie wojsk, tzw. SOFA, oraz o budowie, zarządzaniu bazą i jej utrzymaniu, kontynuowane są także prace nad porozumieniem o współpracy polityczno-obronnej ze Stanami Zjednoczonymi, ochronie bazy i współpracy kontrwywiadowczej - pisze "ND".
Szczegółowy zakres rozpoczętych wczoraj w Warszawie dwudniowych polsko-amerykańskich rozmów pozostaje wprawdzie tajemnicą, jednak - jak poinformował "Nasz Dziennik" wiceminister Witold Waszczykowski - obie strony będą starały się znaleźć rozwiązania, które pomogą w przezwyciężeniu prawnych różnic dzielących Polskę i USA, a jednocześnie pozwolą pogodzić uzgodnione stanowisko z regulacjami europejskimi.
Nadal nie wiadomo, na ile wcześniej będziemy mogli być informowani o użyciu systemu. Nie rozstrzygnięto również problemu odpowiedzialności karnej w razie jego niewłaściwego uruchomienia ani nie uregulowano kwestii opłat, które będą uiszczać nam Amerykanie.
Negocjatorzy przewidują możliwość opóźnienia w pracach nad ostateczną wersją umowy o tarczy nie tylko ze względu na problemy natury merytorycznej, ale również praktycznej. Po wyborach parlamentarnych może się bowiem okazać, że zwycięska koalicja zdecyduje się na zmianę zespołu negocjacyjnego. W takim przypadku sporo czasu zajmie nowym ekspertom zapoznanie się z całością materiałów.
INTERIA.PL/PAP