Co różni ministra i aferzystę?
Co łączy Rywina i Lipińskiego? Korupcyjna propozycja? Też, ale nie tylko. Obaj panowie byli nagrywani i gdyby nie to, ich machloje nie ujrzałyby światła dziennego.
Jak wiele jest zbieżnych zdarzeń w obu propozycjach i ile rozbieżności w konsekwencjach w obu tych sprawach? - zastanawia się "Super Express".
Rywin przyszedł do przyjaciela Adama Michnika. I pewnie w najgorszym koszmarze sennym nie przyśniłoby się mu, że może być nagrywany. Podobnie zresztą Lipiński, który nie docenił przeciwnika i knując jak tu utrzymać się przy władzy pomyślał: "Ta głupia Beger na pewno mnie nie nagra".
Pamiętajmy też, że Lew Rywin przyszedł po kasę, miał coś dostać, a Adam Lipiński chciał coś dać. Dać i to całkiem sporo, choćby samej posłance Beger: 552 tys zł na weksle z pieniędzy podatników, stołek sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa, dwa miejsca na listach wyborczych do samorządu dla jej rodziny, załatwienie jej problemu ze sprawami karnymi.
Obu kombinatorów różnią konsekwencje, jakie ponieśli za swoje czyny. Rywin z luksusowego pałacu w podwarszawskim Konstancinie trafił na dwa lata do kilkumetrowej celi. Lipiński przynajmniej do zmiany władzy konsekwencji nie poniesie. Nadal będzie korzystał z limuzyny z kierowcą i przywilejów władzy, czytamy w "Super Expressie".