Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Zamknięte salony fryzjerskie i kosmetyczne. "Na pewno powróci podziemie"

Salony fryzjerskie i kosmetyczne będą zamknięte od soboty przez kolejne dwa tygodnie - oznajmił podczas konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski. - Podziemie powróci na 100 proc. Ja już wiem, że na pewno będziemy pracować. Inaczej nie damy sobie rady. Musielibyśmy zamknąć biznes - zapowiada w rozmowie z Interią właściciel jednego z salonów fryzjerskich.

Minister zdrowia Adam Niedzielski
Minister zdrowia Adam Niedzielski/Radek Pietruszka/PAP

Rząd przedstawił w czwartek nowe obostrzenia na święta wielkanocne. Zamknięte będą m.in. salony fryzjerskie i kosmetyczne oraz sklepy wielkopowierzchniowe. Rząd zdecydował również o zaostrzeniu limitów wiernych w kościołach oraz o zamknięciu żłobków i przedszkoli.

Właściciel salonu: Będzie bardzo źle

- Nie jesteśmy z tego zadowoleni. Wiemy, że trzeba dmuchać na zimne, ale przestrzegamy zasad covidowych. Rok temu byliśmy już zamknięci i wszyscy wyszli na tym, tak jak wyszli, czyli bardzo źle. Nie ma pracy. Ciężko jest odzyskać klientów. W moim salonie jest ich 60 proc. mniej niż przed pandemią. Ludzie też się boją zarazić u fryzjera i wiele osób nie przychodzi między innymi z tego powodu - mówi Interii właściciel jednego z salonów fryzjerskich w centrum Warszawy. Jak dodaje, nawet w okresie przedświątecznym nie ma natłoku klientów.

Co oznacza zamknięcie salonów? - Będzie bardzo źle. Cały czas jedziemy na oszczędnościach. To, co udało nam się zaoszczędzić kiedyś, to wydaliśmy i w tej chwili te oszczędności już się kończą. Płacimy wysoki czynsz i nikt nie chce nam go obniżyć. Ostatnio musiałem pożyczać pieniądze, bo nie zapracowaliśmy na opłaty - opowiada przedsiębiorca.

I dodaje że, jego znajomi z branży fryzjerskiej czekają do czerwca ze zwolnieniami, bo dla wielu kończy się wówczas okres, w którym przedsiębiorca nie może zwalniać pracowników, jeśli nie chce zwracać pieniędzy z rządowej pomocy.

Jak wskazuje nasz rozmówca, należy się spodziewać, że powróci podziemie usług fryzjerskich. Sam przyznaje, że jego salon będzie działać mimo obostrzeń. - Podziemie powróci na 100 proc. Ja już wiem, że na pewno będziemy pracować. Inaczej nie damy sobie radę. Musielibyśmy zamknąć biznes - podkreśla.

zdj. ilustracyjne
zdj. ilustracyjne/Value Stock Images/East News

"Mydlą nam oczy"

Dalsze świadczenie usług mimo rządowych obostrzeń deklaruje również właścicielka salonu kosmetycznego w Warszawie, która samodzielnie przyjmuje klientów. - Gdybym zamknęła salon na dwa tygodnie, nie miałabym pieniędzy na czynsz i opłaty. Przed świętami mam zawalony cały grafik od rana do wieczora. Teraz cały czas dzwoni telefon, klientki próbują się czegoś dowiedzieć, a ja nie mam nawet jak odebrać tych wszystkich telefonów, bo pracuję. Miałam nadzieję, że obostrzenia zostaną wprowadzone od poniedziałku - opowiada Interii. Zastanawia się również nad sposobem dalszej pracy. - Mam żaluzje w oknach, ale być może będę musiała przenieść się do innego pomieszczenia - wskazuje nasza rozmówczyni. 

Podkreśla przy tym, że jej sytuacja finansowa i tak jest trudna. Okres przedświąteczny zawsze był dobrym czasem dla usług kosmetycznych i dawał szansę na zarobek. To tym istotniejsze, że po ubiegłorocznym lockdownie do salonu nie wróciło ok. 30 proc. klientek. Część obawia się zakażenia, a część po prostu straciła pracę i nie ma pieniędzy na manicure czy pedicure.

Właścicielka salonu spodziewa się również, że obostrzenia potrwają dłużej, nawet przez dwa miesiące. Zapowiedź dotyczącą okresu dwóch tygodni kwituje krótko: - Mydlą nam oczy. 

Zwraca przy tym uwagę, że w małych salonach, gdzie pracują pojedyncze osoby, jest bezpiecznie. Klientki nie oczekują na wizytę w poczekalni, bo są umówione na konkretną godzinę. Wszyscy przebywają w maseczkach, a dezynfekcja jest na porządku dziennym. - Zastanawiam się, dlaczego nie zamknięto kościołów, a pozamykano kosmetyczki i fryzjerów - podsumowuje.

Dominika Pietrzyk

Program "Raport": "Działamy jak w czasie wojny". Dzień z życia ratowników medycznych/Polsat News/Polsat News
INTERIA.PL

Zobacz także