Profesor z Argentyny, chora na koronawirusa, zmarła podczas zdalnych zajęć ze studentami
Paola De Simone prowadziła akurat zajęcia dla studentów - zdalnie z powodu pandemii koronawirusa, którym była również zakażona – gdy nagle poczuła się gorzej, osunęła się i zmarła. Widząc, że traci kontakt, jej podopieczni chcieli jeszcze wezwać pomoc, ale pani profesor nie zdążyła powiedzieć pod jaki adres. Miała 46 lat.
Zaledwie kilka dni przed śmiercią Paola De Simone skarżyła się w mediach społecznościowych, że choroba, która męczyła ją od miesiąca, wcale nie ustaje."To coraz bardziej skomplikowane. Jestem w takim stanie od czterech tygodni i objawy nie ustępują" - pisała.
Feralnego dnia, gdy prowadziła zdalne wykłady ze studentami, ci ostatni zauważyli, że stan się pogarsza, próbowali nawet wysłać pomoc, ale wykładowczyni nie zdążyła im powiedzieć, gdzie mieszka.
Z informacji dziennika Clarin wynika, że do śmierci mogła przyczynić się również ostra niewydolność układu sercowo-naczyniowego.
Co więcej, mąż Paoli De Simone jest lekarzem i to on zobaczył ją w domu już zmarłą. Kilka dni wcześniej kobieta pisała, że mąż pracujący na intensywnej terapii jest "wyczerpany".
Pod koniec sierpnia argentyńskie ministerstwo zdrowia informowało, że bilans potwierdzonych przypadków zachorowań od początku pandemii przekroczył 400 tysięcy.
Prezydent Argentyny Alberto Fernández ogłosił też przedłużenie kwarantanny do 20 września. Pandemia koronawirusa pogorszyła jeszcze sytuację w kraju, który od ponad dwóch lat jest pogrążony w kryzysie gospodarczym.