Minister edukacji Przemysław Czarnek: Dyrektorzy szkół wiedzą najlepiej, jaka jest sytuacja
Mamy prawo być dumni z naszej przeszłości, a duma z naszej przeszłości jest fundamentem do tego, abyśmy pięknie rozwijali naszą przyszłość – powiedział minister edukacji i nauki prof. Przemysław Czarnek. O zajęciach w czasie pandemii mówił, że ministerstwo daje "elastyczne narzędzia dyrektorom, bo to oni wiedzą najlepiej, jak wygląda sytuacja".
Podczas rozmowy w audycji Magdaleny Ogórek minister Czarnek odniósł się m.in. do przyczyn problemów edukacyjnych w polskiej szkole.
"Dla mnie nie ulega najmniejszej wątpliwości, że wielkim błędem było wprowadzenie gimnazjów i tego podziału na szkoły sześć plus trzy plus trzy. To wygenerowało masę problemów (...). Brak możliwości powtarzania materiałów, które - można powiedzieć - jest istotą nauczania, czyli takiego, powiedzmy, utwierdzania materiału w świadomości studenta i ucznia, tych obszarów, które ma posiąść, to wszystko skończyło się tymi kluczami na maturze i następnie problemami, które do dziś poruszają także akademicy, mówiąc, że dzisiaj młodzież (...) jest inaczej przygotowywana. Nie powiem, że gorzej, do studiów, niż było to jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu - mówił Czarnek.
"To połączenie dwóch resortów: ministerstwa edukacji i szkolnictwa wyższego służyć ma również temu, żeby ten proces edukacyjny był spójny od samego początku do samego końca i żeby jak najmniej było tych przeszkód, jakie dzisiaj spotyka uczeń, a następnie student na swej drodze" - dodał minister.
Zdaniem prof. Czarnka na podstawie doświadczeń praktyków można wskazać czas, w którym rozpoczęły się problemy polskiej młodzieży.
"Mam znajomego, który jest psychiatrą dziecięcym w Lublinie i on stawia tezę w sposób absolutnie jasny jako praktyk z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem. To jest ten moment, kiedy zaczęły uczyć gimnazja i kiedy dzieci zaczęły przechodzić ze szkół podstawowych do gimnazjów w wieku 12 lat. Obniżyła się wtedy o trzy lata granica wieku, w którym dokonywało się pewne uwolnienie. W szkołach osiem plus cztery w wieku piętnastu lat następowało przejście do etapu życia samodzielnego, gdzie z podstawówki przechodziło się do szkoły średniej, mieszkało się często w internatach, bursach. Natomiast wprowadzenie gimnazjów wprowadziło obniżenie tego wieku o trzy lata. W tym czasie życia trzy lata to jest ogromna przepaść i to wygenerowało olbrzymie problemy natury psychologicznej i psychiatrycznej" - wyjaśnił.
W jego opinii, "na pewno trzeba ostatecznie skończyć z pedagogiką wstydu, do jakiej nas wpędzano w ciągu ostatnich dziesięcioleci III RP. Mamy zbyt mało informacji i wiedzy na temat naszych wybitnych przodków, naszych wybitnych twórców naszej kultury".
"Mamy naprawdę ogromne dziedzictwo kultury, które jest w Polsce nieznane. (...) Wczoraj mieliśmy 57. rocznicę śmierci ostatniego żołnierza niezłomnego, który na polu bitwy poległ z rąk oprawców komunistycznych. To był Józef Franczak (...). Ile osób w Polsce zna ten fakt? My mamy prawo być dumni z naszej przeszłości, a duma z naszej przeszłości jest fundamentem do tego, abyśmy pięknie rozwijali naszą przyszłość" - stwierdził minister.
"Dyrektorzy mogą samodzielnie decydować"
Odnosząc się do wpływu pandemii na funkcjonowanie szkół, minister powiedział, że jego resort dał narzędzia dyrektorom szkół, którzy mogą samodzielnie decydować o tym, w jakiej formie będą prowadzone zajęcia w ich placówkach.
"Najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa. Trudno jest wymagać od dyrektora szkoły normalnego zorganizowania zajęć w szkole w sytuacji, kiedy połowa kadry nauczycielskiej jest na kwarantannach lub zwolnieniach lekarskich. Dlatego dajemy elastyczne narzędzia dyrektorom, bo to oni wiedzą najlepiej, jak wygląda sytuacja w poszczególnych placówkach oświatowych".
Jak mówił, potwierdzonych ognisk zapalnych w szkołach jest obecnie 1,6 proc.
"To jest bardzo niewiele, ale pamiętajmy, że 70 proc. przypadków to są przypadki, których źródła nie można potwierdzić. Będziemy reagować na bieżąco tak, by z jednej strony zapewnić efektywne nauczanie uczniów, a z drugiej strony, by wychodzić naprzeciw obawom środowiska rodziców i nauczycieli przed zakażeniami" - powiedział prof. Czarnek.