Koronawirus. Kraków już nie jest w strefie żółtej, ale pojawiło się nowe duże ognisko zakażeń. U zakonnic
35 nowych zakażeń w jednym miejscu - to kolejne ognisko korownawirusa, które pojawiło się w Krakowie. Tym razem w jednym ze zgromadzeń sióstr zakonnych. I to akurat w czasie, gdy Kraków wychodzi z tzw. żółtej strefy, w której obowiązują większe obostrzenia.
- Jest 35 osób zakażonych w tym zgromadzeniu, dwie z nich są hospitalizowane, zaś 33 w izolacji. To nowe ognisko, dopiero w trakcie opracowywania. Dzisiaj okazało się, że nie chodzi o pojedyncze przypadki - potwierdza w rozmowie z Interią Dominika Łatak-Glonek z krakowskiego sanepidu.
Chodzi o Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach. Wiadomo, że na razie przetestowano w sumie tam 59 osób. Jak czytamy na stronie, "z powodu zachorowań na koronawirusa siostry z klasztoru (...) objęte są kwarantanną".
To informacja, która pojawia się akurat w czasie, gdy Kraków został wykreślony z listy powiatów, w których obowiązują większe obostrzenia związane z pandemią koronawirusa.
Związane, przypomnijmy, między innymi z ograniczoną liczbą osób na weselach i uroczystościach rodzinnych (do 100); na wydarzeniach sportowych (25 proc. widowni); w restauracjach i innych lokalach gastronomicznych (jedna osoba na cztery metry kw.); w siłowniach (jedna os. na siedem mkw.).
Skok jest w zasadzie o dwa poziomy, ponieważ stolicy Małopolski nie ma również na liście powiatów zagrożonych dodatkowymi obostrzeniami, którą co tydzień publikuje Ministerstwo Zdrowia.
Dominowały przypadki rozproszone
Co się zmieniło od ubiegłego tygodnia? Wtedy w Krakowie dominowały przypadki rozproszone. - Chodziło o osoby, które nie potrafiły wskazać, gdzie się zakaziły. Takich zakażeń było bardzo dużo, stanowiły znaczną część przypadków dziennych - mówi Dominika Łatak-Glonek. Jak dodaje, od dłuższego czasu nie notowano dużych nowych ognisk.
- Nie mieliśmy wcześniej informacji na ten temat. O takich decyzjach dowiadujemy się dokładnie w tym samym momencie, kiedy jest komunikat ministerstwa - mówi nam Dominika Łatak-Glonek z krakowskiego sanepidu.
Co mogło się do tego przyczynić? - Patrząc na dane liczbowe, w sierpniu mieliśmy w Krakowie bardzo duże wzrosty, dziennie ok. 40 przypadków, nawet więcej. W tej chwili ta liczba spadła, wynosi około dwudziestu. W najnowszym raporcie widać, że w czwartek było ich dziesięć. Różnica w porównaniu z tym, co widzieliśmy jeszcze w połowie sierpnia jest widoczna - mówi Dominika Łatak-Glonek.
Ostatnie dane rzeczywiście wskazują na spadek nowych przypadków w Krakowie, choć nie jest to jednoznaczna tendencja z dnia na dzień. Jeszcze pod koniec sierpnia notowano np. 42 przypadki (w ostatnią niedzielę, 30.08) albo 30 (28.08), a w minioną środę (2.09) też nastąpił skokowy wzrost (37). Jednak poza tym, zakażeń jest mniej.
"To pokazuje, że mieszkańcy przestrzegają dyscypliny"
- Bardzo się z tego cieszymy, bo to pokazuje, że jest wśród mieszkańców dyscyplina, a to wydaje się teraz najważniejsze; żebyśmy się wszyscy pilnowali - mówi Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Krakowa.
- Gdy przed tygodniem znaleźliśmy się na liście, nie było jednoznacznych sygnałów, że Kraków jest szczególnie niebezpieczny i do zakażeń dochodzi w miejscach publicznych, co by nas najbardziej martwiło. Wiązaliśmy to bardziej z powrotami z wakacji. Widzieliśmy przecież obrazki z miejscowości nadmorskich, gdzie część osób ewidentnie zapomniała, że jest epidemia. I takie było nasze domniemanie. Jeśli teraz zakażeń jest mniej, to możemy się tylko cieszyć, ale cały czas apelujemy do mieszkańców, aby niezależnie od koloru strefy pamiętali o sobie i o tych, którzy są obok nas - mówi Monika Chylaszek.
Teraz - jak dodaje - najważniejszym zadaniem jest to, aby się dobrze przygotować do sezonu grypowego.
Od początku tego tygodnia Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania w Krakowie wznowiło też dezynfekcję w różnych miejscach publicznych, najczęściej uczęszczanych - na chodnikach, przystankach tramwajowych i autobusowych, również na placach.
Cały czas dezynfekowane są także tramwaje i autobusy.