To niezwykłe stworzenie potrafi niemal powrócić z martwych
Mimo tysięcy lat obserwacji nikt nie wiedział, gdzie się rozmnażają. Mogą żyć nawet do stu lat. Czasem wyglądają na martwe i zasuszone, jednak znajdując się w takim stanie potrafią "ożyć". Ich tajemnicę próbowali wyjaśnić Arystoteles i Zygmunt Freud.
Anguilla anguilla, czyli węgorz europejski, jest niezwykłym przykładem sprytu natury. Pomimo całej dostępnej ludziom nowoczesnej technologii i gromadzonej przez tysiąclecia wiedzy o faunie zamieszkującej Ziemię, nikt nigdy nie widział rozmnażających się węgorzy. Dzięki determinacji jednego człowieka wiemy, że wszystkie węgorze rodzą się w Morzu Sargassowym - informuje Daily Mail.
W 1904 roku duński biolog Johhannes Schmidt wsiadł na pokład parowca i wyruszył na poszukiwania miejsca, gdzie te niezwykłe zwierzęta odbywają tarło. Przez długi czas myślano, że dochodzi do niego w Morzu Śródziemnym, jednak Schmidt uważał to założenie za błędne i rozpoczął własne poszukiwania. Jak podkreśla Daily Mail, jedynym sposobem dotarcia do miejsca, gdzie rodzą się węgorze, było znalezienie świeżo wyklutych ryb. Schmidt szukał igły w stogu siana, czyli płaskich, przezroczystych, kilkumilimetrowych larw w oceanie. Przeczesywał wody wzdłuż wybrzeży Europy i Afryki. Dzięki temu zauważył, że im dalej na wschód, tym młodsze węgorze znajduje. Zrozumiał, że podróżują one z prądami morskimi i w 1923 roku ogłosił, że do tarła dochodzi w Morzu Sargassowym.
"Freudowski" problem z węgorzami
Zagadkę węgorzy chciał odkryć także młody Zygmunt Freud. W 1876 roku Austriak wybrał się na wybrzeża Adriatyku i miał zamiar znaleźć jądra węgorza, a tym samym rozwiązać zagadkę jego rozmnażania. Za dnia łapał węgorze i cały był umazany błotem i ich śluzem, a wieczorami obserwował lokalne kobiety. Początkowo wydawały mu się wspaniałymi boginiami, jednak przez to, że nie zwracały na niego specjalnej uwagi, zaczął określać je mianem paskudnych bestii. Iście freudowska przemiana.
Freud nie znalazł szczęścia w romansach, nie odkrył też narządów płciowych u węgorzy, których złowił około 400 - informuje Daily Mail. Przyszły ojciec psychoanalizy zrezygnował i postanowił się skupić na ludzkiej seksualności.
Trzy metamorfozy
Węgorz europejski przechodzi w ciągu swojego życia trzykrotną metamorfozę. Najpierw jest malutką rybą morską, unoszącą się z prądami w kierunku Europy, później zaczyna żyć w słodkich wodach rzek i jezior, by pod koniec życia ponownie stać się ryba morską i wyruszyć w długą wędrówkę na tarło.
Po narodzinach w Morzu Sargassowym larwy wyruszają w świat. Dotarcie do miejsca docelowego może im zająć nawet trzy lata. Węgorze występują rzekach i jeziorach Europy Zachodniej i Środkowej, w południowo-wschodniej i środkowej części Oceanu Atlantyckiego i we wszystkich morzach europejskich. Dopłynąwszy tam z prądami morskimi, poszukują odpowiedniego miejsca dla siebie. Samice żyją w głębi lądu, samce w zasięgu wód słonawych. Jak podkreślają badacze, nawet osobniki, które zostały złapane i wypuszczone daleko, są w stanie wrócić na swoje upatrzone miejsce.
Do tego, by "ożyły" wystarczył deszcz
Dorosłe węgorze potrafią całymi tygodniami leżeć nieruchomo w błocie. To konfundowało Arystotelesa. Mędrzec myślał, że "węgorze wyrastają spontanicznie w wilgotnym gruncie". W rzeczywistości ryby zapadały w letarg i czekały, zagrzebane w mule, na obfite opady, które wypełnią rzeki i stawy. W tym czasie ich pokryta śluzem skóra przysychała, a one same wyglądały jakby od dawna nie żyły. Do "zmartwychwstania" wystarczył im jednak deszcz.
Skoro rodzą się w Morzu Sargassowym, to jak dostają się do stawów i jezior? Jak się okazuje, węgorze są w stanie przemieszczać się także po lądzie, wijąc się. W tym czasie ich skrzela i szczęki są zaciśnięte, a tlen absorbują przez skórę.
Ostatnia metamorfoza w cyklu życia węgorzy ma związek z rozrodem. Kiedy przychodzi czas wędrówki na tarło, zaczyna u nich zanikać układ pokarmowy, a rozrastają się narządy płciowe. Dojrzałe płciowo węgorze wyruszają w kierunku Morza Sargassowego. Początek tej wędrówki, która zajmuje im nawet półtora roku, następuje zawsze cztery dni po pełni Księżyca.