Skruszony Raś przeprasza dziennikarza
Po małym zamieszaniu, które wywołał bełkotliwy wywiad udzielony przez Ireneusza Rasia "Super Expressowi", nadszedł dla polityka czas skruchy. Poseł Platformy Obywatelskiej przeprosił dziennikarza za nazwanie go m.in. "kretynem".
Poseł skompromitował się we wtorek po godz. 15.30, gdy reporter "SE" zadzwonił do niego z prośbą o komentarz do kontrowersyjnej broszury wydanej przez Rzecznika Praw Dziecka. Postawiono w niej dość zaskakującą tezę. Zgodnie z nią, jeśli dziecko boi się dentysty, to może być molestowane...
Dziennikarz składnego komentarza od Rasia się nie doczekał. Zamiast tego usłyszał, że jest "kretynem" i jest "k... niedojrzały".
Przez ostatnie kilka dni polityk chyba jednak ochłonął, ponieważ wysłał do redakcji "SE" przeprosiny następującej treści: "Przepraszam Pana Redaktora za słowa, które użyłem w wywiadzie z dnia 15 października 2013 roku wobec Pana osobiście".
Powodu "niedyspozycji" posła jednak nadal nie znamy.
Poniżej zapis rozmowy, od której wszystko się zaczęło:
"Moje dzieci staramy się przygotowywać, że to jest konieczne. I że to jest procedura naturalna" - powiedział poseł Raś.
"Mogę panu powiedzieć jedną rzecz? - spytał nagle dziennikarza "SE".
Zachęcony przez niego zaczął łagodnie... "To jest w interesie dobra dziecka, to jest w interesie rodziców. Dziecko zawsze jest w stresie".
Ale potem uderzył ostro: "Jeśli pan pisze pan ten artykuł, jest pan kretynem. Skończyliśmy temat, ja nie będę komentował rzecznika, będę komentował pana. Ja nagrywam z panem rozmowę" - zdradził Ireneusz.
"Bardzo proszę, ja też" - odpowiedział mu na to dziennikarz "SE".
"No to mamy 1:1" - skonstatował poseł.
I kontynuował swój wywód: "Jak pan mówi do mnie, do ojca mojej córki, żebym ja mógł generalną stwierdzić tezę, to pan jest k... niedojrzały. Niech pan kurcze bez mojego nazwiska bije w rzecznika praw dziecka, a nie posiłkuje się nazwiskiem Ireneusz Raś" - wzburzył się.
"Niech pan ode mnie nie oczekuje stwierdzenia generalnego, bo ja nie stwierdzę. Bo ja jestem człowiekiem doświadczonym, tak jak pan, i wie pan, ja patrzę przez pryzmat mojej córki" - zakończył poseł - rodzinnym akcentem - rozmowę.