Scenariusz nadciągającej klęski przedstawia na łamach magazynu "Foreign Policy" mistrz thrillerów medycznych, autor m.in. "Epidemii", Robin Cook. Przedstawia go - jak to pisarz - w formie szkicu książki o wiele mówiącym tytule "Plaga". Jak to w thrillerach bywa jest suspens i mroczna tajemnica - kto lub co zabija. Cook nie może się powstrzymać i nie odpuszcza nam tego nawet w artykule - zanim dowiemy się, kto będzie czarnym bohaterem "Plagi" musimy wraz z nim prześledzić wszystkich potencjalnych kandydatów. W poszukiwaniu bohatera "Wszyscy o jakiejś pladze słyszeli i wiedzą, że oznacza to ni mniej ni więcej tylko nagły wybuch i szybkie rozprzestrzenianie się śmiertelnej choroby. Ale w publicznej świadomości plaga ma jeszcze jedno znaczenie - jest synonimem Czarnej śmierci, pandemii dżumy wywołanej przez bakterie Yersinia pestis, która przeszła przez Europę między 1348 i 1350 rokiem, zabierając ze sobą prawie jedną trzecią ludności kontynentu - zauważa Cook i kontynuuje - Patrząc na to z perspektywy siedmiu stuleci wciąż uderza potworny ból i strach, z jakim musiały się zmagać jej ofiary. Wiedząc, jaki ból wywołuje nawet niewielki czyrak, trudno wyobrazić sobie, jak musi boleć ciało pokryte ciemnymi, nabrzmiałymi guzami martwiczo-zgorzelinowymi - wszystko to bez leków przeciwbólowych i antybiotyków". Rozważając przypadek Czarnej śmierci jako potencjalnego bohatera "Plagi" pisarz przypomina, że jej horror wynikał nie tylko z fizycznego bólu jednostki. Biorąc pod uwagę szybkość, z jaką zaraza się rozprzestrzeniała i tysiące rozkładających się ciał, które pozostawiała po sobie, nie sposób wyobrazić sobie panującej wówczas paniki. Społeczności ulegały rozkładowi, handel praktycznie zamarł, pojawił się głód. Dodatkowo - co może najstraszniejsze - przez Europę przelały się fale masowych mordów, ponieważ o ściągnięcie plagi oskarżano praktycznie każdego, kto pojawił się na drodze - Żydów, mniejszości, prostytutki. "Czarna śmierć była piekłem na ziemi również dlatego, że nikt - ani księża, ani lekarze, ani naukowcy - nie wiedzieli, co ją powoduje, jak się rozprzestrzenia i jak powinno się ją leczyć" - zauważa Cook. Będzie jeszcze gorzej Jakkolwiek by jednak nie pisać o dramacie Czarnej śmierci, to, co czeka ludzkość być może już w tym roku, będzie jeszcze straszniejsze. "Oczywiście nie będzie to rewizyta Yersinia pestis, nie zobaczymy już czarnej opuchlizny, ani nie doświadczymy niewyobrażalnego bólu - zapowiada pisarz na łamach "Foreign Policy" - Ale śmierć to śmierć i tym razem też będzie jej dużo, z tą tylko różnicą, że będzie się rozprzestrzeniała jeszcze szybciej (...) Pomimo wszystkiego, co już wiemy i sprytnych sztuczek współczesnej medycyny, nowa plaga może stać się rzeczywistością. Mówię to nie tylko jako autor thrillerów medycznych, ale także jako lekarz z ponad czterdziestoletnim stażem w chirurgii i chorobach zakaźnych". Poszukując bohatera "Plagi" Cook sięga do swojej wcześniejszej książki o bioterroryźmie "Zaraza", w której mikrobiolog poszukuje choroby zdolnej wywołać światową pandemię. Po wielu niepowodzeniach jego uwagę skupia w końcu groźna odmiana podtypu H1N1 wirusa A grypy, znana potocznie jako "hiszpanka". Choroba ta zabiła w latach 1918-1919 od 50 do 100 milionów ludzi na całym świecie. "Dlaczego właśnie grypa typu A? Ponieważ jej naturalnymi nosicielami są ptaki, rozprzestrzenia się drogą kropelkową i ma ogromną zdolność do wywoływania infekcji" - tłumaczy swoje zainteresowanie autor. Potencjalny kandydat Czy zatem w dzisiejszym świecie - za dzień, tydzień, miesiąc - mogłaby wybuchnąć pandemia grypy tak fatalna w skutkach, jak ta z roku 1918? "Muszę zdecydowanie stwierdzić: Tak. W zasadzie taki wybuch mógłby być gorszy niż w przypadku hiszpanki" - ostrzega Cook. I to pomimo całej wiedzy medycznej, którą udało nam się zdobyć od czasów końca I wojny światowej. Mamy więc potencjalnego kandydata na bohatera "Plagi". Potrzeba nam jeszcze jakiejś groźnej jego odmiany. W sukurs poszukiwaniom przychodzi teraźniejszość ze świńską grypą A/H1N1 w roli głównej, która w ciągu zaledwie kilku miesięcy okrążyła świat. "Jakkolwiek jednak imponująca byłaby szybkość jej przenoszenia się z człowieka na człowieka, to jednak ten podtyp grypy nie pasuje do naszej "Plagi" - świńska grypa zabiła wprawdzie wiele osób, niektórych nawet całkiem zdrowych, jednak w przygniatającej większości przypadków powoduje lekką chorobę, możliwe że nawet lżejszą niż normalna grypa sezonowa, która też przecież ma na koncie wiele osób" - zauważa Cook i szuka dalej. Połączenie, którego nie unikniemy "Zupełnie inaczej sprawa ma się z innym podtypem grypy A, który pojawił się w 2006 roku i powoli rozprzestrzenia się w południowo-wschodniej Azji. To A/H5N1, czyli po prostu ptasia grypa" - przypomina autor. Na szczęście grypa ta słabo się przenosi. "Na szczęście", ponieważ aż 60 proc. tych, którzy ulegli zakażeniu w ciągu ostatnich 3 lat, szybko zmarło. "Nie trzeba być genialnym naukowcem, żeby zauważyć zagrożenie. Czy jest szansa, by te dwa podtypy grypy A (H1N1 i H5N1) połączyły się? Odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak, zwłaszcza, że jedną z bardziej niepokojących cech grypy typu A jest zdolność do dowolnej rekombinacji jej 11 genów" - zauważa Cook. Voila! To jest właśnie nasza plaga! Zawiązanie akcji Historia "Plagi" może rozpocząć się gdzieś w prowincji Kuangtung w Chinach w gospodarstwie rolnika, nazwijmy go - Wang Lung. Pan Lung jedzie sprzedać część swoich plonów do Hongkongu, gdzie jak wiemy szaleje H1N1. Podczas wieczornych szaleństw mężczyzna zaraża się nową grypą. Po powrocie do domu rozrzuca ziarno kaczkom, które są już nosicielami H5N1. Po jedzeniu zwierzęta wracają do klatek, które są zawieszone nad chlewem. Dla grypy typu A taki rozwój wypadków jest idealny - H5N1 i H1N1 będą mogły jednocześnie przeniknąć do komórek świń. I to jest właśnie to, co zdarzy się w "Pladze", dając szansę rekombinacji obu wirusom. W trakcie milionów replikacji H5N1 stanie się bardziej zakaźny, albo H1N1 bardziej śmiertelny. Tak czy tak, świat stanie w obliczu podobnej tragedii, jak wtedy gdy pierwszy szczur zarażony Yersinia pestis zszedł na europejski ląd. Od tego momentu akcja rozwija się w ekspresowym tempie - rządy i jednostki sięgają po coraz mniej racjonalne środki, by powstrzymać zarazę, jak np. rozmieszczenie wojska wzdłuż granic. Padają pierwsze strzały. Szpitale są przepełnione, a z czasem wyczerpują się ich zapasy i zostają zamknięte. Żeby uniknąć kontaktu z innymi, ludzie powoli zamykają się w sowich domach. Przestają działać urzędy, szkoły, sklepy. Liderzy polityczni przenoszą się do odizolowanych, tajnych bunkrów, co tylko pogłębia panikę wśród ludzi. Policja w specjalnych skafandrach musi regularnie walczyć z chorymi, wystraszonymi i bezradnymi cywilami, którzy domagają się jedzenia, czystej wody i lekarstw - roztacza straszliwą wizję wydarzeń Cook. Położone na wyspach państwa są w lepszej sytuacji, jednak tylko przez krótki czas. Pojawiają się problemy z dostawami jedzenia, nad wiele dotychczas bogatych regionów nadciąga widmo głodu. Państwa przestają spełniać swoje podstawowe funkcje, m.in. ochrony. Kontrolę przejmują gangi i czarny rynek. Do głosu dochodzi najgorsza strona człowieczeństwa. Odżywają stare uprzedzenia - wobec Żydów, Afrykańczyków, gejów i innych. To oni stają się kozłami ofiarnymi. Między odwiecznymi wrogami, np. Pakistanem i Indiami czy Irakiem i Iranem, wybuchają wojny. Ludzi przyciąga fanatyzm, odnoszący się zwłaszcza do apokaliptycznych przepowiedni największych religii. To światowy holokaust. Co z happy endem? Teraz jednak czas na zakończenie. Jak każdy thriller "Plaga" potrzebuje dobrego finału. Czegoś, co przekona czytelnika, że nie stanie się ofiarą podobnej katastrofy, o ile oczywiście odpowiednie kroki zostaną podjęte wystarczająco wcześnie. "Niestety w przypadku plagi wywołanej wirusem grypy typu A nie widzę możliwości pocieszającego zakończenia - ostrzega Cook - Z pewnością nie może być nim wyrwana prosto z Hollywood piękna para naukowców, którym w tajemnicy udaje się opracować szczepionkę, ani żadne inne równie proste i szybkie rozwiązanie (...) To, co wydaje się najbardziej prawdopodobnym, to współczesna wersja Czarnej śmierci, szalejącej po całym świecie niczym Ponury Kosiarz aż do wyczerpania, tak jak robiła prawdziwa Czarna śmierć i hiszpanka". Takie zakończenie faktycznie nie jest zbyt pocieszające. Jedyna szansa by go uniknąć to, zdaniem Cooka, plan szybkiego rozwoju szczepionek przeciw kolejnym podtypom grypy typu A. Tak byśmy nie byli zaskoczeni, gdy zabójcza H5N1/H1N1 pojawi się na horyzoncie. Rządy państw powinny mieć to wysoko w swoich priorytetach i nie żałować pieniędzy na subsydiowanie badań w tej dziedzinie. Oprac. Agnieszka Waś-Turecka