Ubrania zapewniają swojemu właścicielowi komfort termiczny nawet przy lejącym się z nieba żarze, zużywają też 1/50 energii wykorzystywanej przez nieduże klimatyzatory - chwali się prezes Hiroshi Ichigaya. Do tej pory klimatyzacja chłodziła całe pomieszczenie, teraz możemy ochładzać tylko ciało. Po wewnętrznej stronie elementów garderoby zamontowano dwa wentylatory. Każdy jest zasilany przez zestaw baterii, który zmieściłby się w kieszeni. Wiatraczki owiewają powierzchnię skóry, zwiększają parowanie i obniżają temperaturę. Chętni mogą wybierać spośród ubrań w przeróżnych kolorach i stylach. Jedna sztuka kosztuje ok. 11 tys. jenów. Sprzedaż rozpoczęła się 3 lata temu i od tej pory rozeszło się 5500 ekociuszków. Głównymi klientami stali się pracownicy fabryk. Ubrania niemal na pewno nie zdobędą większej popularności, ponieważ wiatraczki nadmuchują je i człowiek wygląda w nich grubo. To nie jedyne klimatyzowane ubrania sprzedawane w Japonii. Kilka dni temu świat obiegły newsy z opisem krawatów z wiatraczkami podłączanymi do USB. Dwa miesiące temu zaanonsowano opracowanie specjalnej wełny na przewiewne i chłodne garnitury dla biznesmenów. Anna Błońska