Polityczna poprawność niszczy świąteczne tradycje
Popularnemu w Wielkiej Brytanii zwyczajowi wieszania jemioły u sufitu lub na drzwiach, zagrażają biurokratyczne zapędy agencji ds. bhp wymagającej, by przed wykonaniem "czynności grożącej utratą zdrowia i życia", dokonać oceny ryzyka.
Tymczasem jemioła ma w zwyczaju, rosnąć w wysokich partiach drzew i jej zrywanie jest niebezpiecznym i skomplikowanym przedsięwzięciem. Jest to też roślina kapryśna. Nie wiadomo, dlaczego rośnie na jednych drzewach tego samego gatunku (zwykle jabłoniach, wierzbach i topolach), a na innych nie. Nie da się jej posiać. Z tych powodów druidzi wierzyli, że spadła z nieba i symbolizuje pojednanie nieba z ziemią.
"Na szczęście farmerzy przed przystąpieniem do zbiorów jemioły nie poczuwają się do wymogu dokonania czasochłonnych ocen ryzyka wymaganych z punktu widzenia bezpieczeństwa i higieny pracy. Jest jednak tylko kwestią czasu, zanim jakiś nadgorliwy biurokrata uczyni taki wymóg obowiązkowym wiedząc, że w ten sposób stanie się sławny" - napisała agencja Press Association.
Tymczasem największy w Brytanii producent crackersów (niespodzianek, strzelających kapiszonem przy pociągnięciu z obu stron przez dwie osoby) firma Swantex wprowadziła w tym roku politycznie poprawne żarty, zwyczajowo umieszczane wewnątrz crackersa wraz z drobnym upominkiem i papierową koroną.
Zamiast żartów z teściowej, transwestytów, czy zwierząt pojawiły się żarty, którymi nikt nie może poczuć się urażony. "Nie można nawet pośmiać się z tradycyjnych dowcipów w zaciszu własnego domu" - skomentował dla dziennika "Daily Express" John Midgley z lobby występującego przeciw politycznej poprawności.
Z kolei londyńska restauracja High Timber przed podaniem gościom tradycyjnego świątecznego przysmaku - puddingu (Christmas pudding) wymaga od nich podpisania zobowiązania, iż nie będą dochodzić roszczeń w razie, gdyby byli uczuleni na któryś ze składników. Do tej sycącej potrawy składającej się z orzechów, rodzynek, suszonych owoców, jajek, brandy lub rumu oraz przypraw, niektórzy przed zapieczeniem wkładają srebrną monetę na szczęście. Jak widać radość klienta ze znalezionej monety, dla właściciela restauracji nie jest warta kosztów odszkodowania za złamany ząb.
INTERIA.PL/PAP