Odkąd zaczęła nosić "sztringi"...
Jak się okazuje wspólne wizyty w sklepie, zwłaszcza z bielizną, mogą stać się przyczyną pikantnej, niewybrednej kłótni. A wszystkiemu winne.... stringi.
Nie od dziś wiadomo, że wiele kobiet - bo stwierdzenie, że wszystkie byłoby nazbyt krzywdzące - wprost kocha zakupy i na wykonywaniu tej czynności może spędzić bez mała cały dzień i nic nie sprawi im takiej frajdy i przyjemności jak wielogodzinne buszowanie po ulubionych butikach. Pytanie tylko, czy towarzyszem w tych żywiołowych weekendowych wyprawach do galerii powinien być małżonek bądź chłopak rozentuzjazmowanej klientki. Może dla szczęśliwego wybranka bezpieczniej będzie po prostu pozostać w domu i pooglądać meczyk.
Pewnie na taką opcję zdecydowałby się ów małżonek, który nieopatrznie wybrał się wraz ze swą "Kicią"- jak nazywał temperamentną żonę - na zakupy. Co gorsze zdecydował się na krok jeszcze bardziej ryzykowny i próbował doradzać ukochanej, co powinna kupić.
O tym, że był to kardynalny błąd, pan nazywany "Tygryskiem" przekonał się, gdy zaproponował "Kici", by ta nabyła bardzo eleganckie i jednocześnie praktyczne w jego uznaniu, figi. Wydawać by się mogło, że w jego stwierdzeniu nie było niczego, czym mógłby się narazić swej arcymodnej wybrance serca. Ta jednak przyjęła taką poradę z niemałym oburzeniem i nie omieszkała dobitnym i krzykliwym głosem uświadomić żyjącego w błogiej nieświadomości męża, jaki typ bielizny powinna nosić będąca trendy, idąca z duchem czasu kobieta.
- Figi? Tygrysku oszalałeś? Na jakim świecie ty żyjesz! Od razu widać, że nie wiesz, co jest teraz w modzie. Miałabym ubierać do pracy te jak je nazywasz "eleganckie i praktyczne" ogromne majtki (by nie powiedzieć reformy)?! Dzięki nim miałabym niby uwydatniać atuty i walory swojej sylwetki?! Przecież one się do niczego nie nadają, a już na pewno nie do moich szytych na miarę spódniczek od kostiumu!
Oczywiście powyższe słowa były li tylko preludium do ognistej perory, jaką wygłosiła nie na żarty obruszona "Kicia"na temat najefektowniejszych trendów, zwłaszcza bieliźnianej mody. A co na to wszystko Bogu ducha winien "Tygrysek"? Oprócz tego, że z wrażenia bądź ze zmęczenia bieganiną, zmienił postawę ze stojącej na siedzącą, przybił jeszcze gwóźdź do własnej trumny i na koniec emocjonalnego wykładu żony rzucił stwierdzenie, że jedyne w życiu co kocha to zakupy i "bycie modną". Nie trudno się domyślić , że maksymalnie już wyprowadzona z równowagi "Kicia" energicznie odwróciła się na pięcie i wybiegła. Na odchodne rzuciła, że nie spodziewała się, iż jej ukochany "Tygrysek" nie zauważył zgrabnej sylwetki swojej ukochanej, najlepiej prezentującej się w stringach.
"Ta nauka jest dla żuka", że czasem nie należy wybiegać przed szereg z poradami - zwłaszcza wobec ukochanej małżonki. A co do tego, że temat stringów jest wciąż na topie może służyć opinia sześćdziesięcioletniej pani Helenki, która w tramwajowej rozmowie ze swą rówieśniczką Krysią stwierdziła, że odkąd zaczęła nosić "sztringi" jej Heniuś mniej na nią krzyczy.