Książę też człowiek
Bycie monarchą to piękna rzecz. Zaszczyty, uwielbienie, władza...To na pierwszy rzut oka. A w rzeczywistości? Ciągła obecność na świeczniku, konieczność kontrolowania się na każdym kroku i tabloidy czyhające na najmniejsze potknięcie.
A przecież monarcha nie jest bogiem (przynajmniej od jakiegoś czasu). Zdarza mu się popełnić gafę, mieszkać w akademiku, robić zakupy w hipermarkecie czy... zakochać w "zwykłej" osobie. Najlepiej świadczy o tym przykład księcia Williama.
Kadet William w opałach
W piątek odebrał on dyplom prestiżowej Akademii Wojskowej Sandhurst. Jednak sam fakt ukończenia przez niego tej szkoły wydaje się być mało ciekawy dla milionów Brytyjczyków głodnych wieści o nim. "Na szczęście" książę nie zawiódł i tuż przed odebraniem dyplomu doprowadził do furii swojego sierżanta. Pomógł mu w tym jego brat Harry, który wraz z Williamem jeździł po szkolnym dziedzińcu na dziecinnym rowerku.
Zgodnie z tradycją, kadeci opuszczający mury Sandhurst mają prawo do dziecinnych wybryków, ale jak się okazuje, książęta - przynajmniej w oczach sierżanta - przesadzili. - Złaźcie z tych pieprzonych rowerków! Co wy do cholery wyprawiacie?! - cytuje słowa rozzłoszczonego wojskowego "Dziennik".
To nie pierwsza wpadka Williama w Sandhurst. W listopadzie brytyjskie brukowce rozpisywały się o niechlubnym wyczynie najstarszego syna księcia Karola. Podczas ćwiczeń William zgubił swój karabin. Mimo zakrojonej na szeroką skalę akcji poszukiwawczej księciu nie było dane znaleźć broni. Pech chciał, że zrobił to inny kadet.
Dla Williama oznaczało to, że nie skończy szkoły z honorami, choć wszystko wskazywało na to, że właśnie tak się stanie. Na domiar złego okazało się, że prestiżową nagrodę szabli oficerskiej otrzyma w tym roku kobieta, w której rodzinie nie było żadnych tradycji wojskowych.
Książę z bajki
Mimo drobnych niepowodzeń brytyjski książę nie traci na popularności. Co więcej, im więcej mu się "przydarza" tym bardziej jest uwielbiany. Listy miłosne od fanek, piski, gdy tylko pojawi się na ulicy i pewne miejsce w rankingach na najprzystojniejszych kawalerów to codzienność dla Williama. Jako "ten grzeczniejszy" z rodzeństwa znacznie rzadziej wywołuje skandale.
Zresztą ciężko użyć tu tego słowa. To raczej wydarzenia, które potrafią rozbawić. A to pojawi się na przyjęciu w bikini udając dziewczynę Jamesa Bonda, a to baluje z przyjaciółmi na promie do Francji, na którym nie rozpoznaje go obsługa i nie wpuszcza do baru. Czasami napisze e-maila do Britney Spears. Zresztą William rzadko pozwala sobie na totalny luz. Jako najstarszy syn następcy tronu musi liczyć się z oczekiwaniami wobec siebie.
Dobrze wie, jak przygotować się do objęcia tronu. Służba wojskowa, zaangażowanie w sprawy państwa i działalność charytatywną to niektóre punkty jego planu.
Na drugim biegunie zdaje się być jego młodszy brat Harry, o którego wybrykach słyszał cały świat. Wystarczy przypomnieć, że w 2005 roku pojawił się na przyjęciu w mundurze esesmana ze swastyką na ramieniu. Zaliczył już eksperymenty z narkotykami i alkoholem. Do nauki też się nie garnie. Szkołę Eton ukończył jako najgorszy student.
Brytyjczycy zdają się jednak przymykać oczy na wyczyny młodych książąt. Kochają ich i obserwują jak dorastają. Przynajmniej będzie co wspominać, gdy w końcu zasiądą na tronie.