Partytura nie przewidywała partii solowej na telefon komórkowy. Nic więc dziwnego, że prowadzący koncert zatrzymał swą orkiestrę i rzucił batutą o ziemię. Zaraz potem powiedział kierując się w stronę publiczności: "Jeśli to dzwoni moja żona powiedzcie jej, że mnie tu nie ma". Zakłopotany właściciel komórki zdołał wreszcie uciszyć natrętny dzwonek i występ potoczył się dalej. Wychodzący z sali słuchacze byli bardziej rozbawieni niż oburzeni całym incydentem. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Bogdana Frymorgena: