Czego boi się Piechociński?
Janusz Piechociński wygląda na bardziej spanikowanego, niż ucieszonego swoim niespodziewanym zwycięstwem, które zwiastowało znalezienie w lesie wielkiego kozaka (swoją drogą pierwiastek metafizyczny w polskiej polityce jest coraz ważniejszy - najpierw anioł ukazał się Millerowi, teraz grzybie zwiastowanie). Wygląda na to, że modli się, by ktoś odsunął od niego ten kielich, a foch Pawlaka, jego wychodzenie z rządu i zrzucenie całej koalicji na barki nowego szefa PSL - jak się wydaje - doprowadza pana Piechocińskiego ze Studzianek Pancernych do palpitacji serca.
/