Blaine wyszedł z klatki
Amerykański iluzjonista David Blaine może odetchnąć z ulgą. Właśnie skończył się jego najnowszy wyczyn - 44-dniowy pobyt w pleksiglasowej klatce zawieszonej nad Tamizą w Londynie. Przez cały ten czas Amerykanin pił jedynie wodę.
Szczególnie uciążliwy był finisz tej dobrowolnej katorgi, bo w Londynie nastały jesienne chłody. Osłabiony organizm Blaine'a źle znosił tak niskie temperatury - iluzjoniście groziła nawet śmierć z wychłodzenia.
Amerykanin schudł ponad 20 kilogramów, ostatnio zaczął mieć problemy z oddychaniem, nawiedzały go zawroty głowy i palpitacje serca. Lekarze mówią, że rekonwalescencja iluzjonisty potrwa co najmniej pół roku.
Blaine zasłynął w przeszłości z innych, niesamowitych wyczynów: ponad dwa dni spędził w wielkiej bryle lodu, skoczył też z wysokości 10. piętra na stos kartonowych pudeł.