Anglia: Po wypadku mówi z obcym akcentem
Brytyjczyk, który spędził sześć tygodni w śpiączce, po wybudzeniu się zaczął mówić z obcym akcentem. O niesamowitych skutkach wypadku samochodowego pisze brytyjska prasa.
10 lat temu 39-letni Tom Paterson jechał samochodem. Pojazd wpadł w poślizg na lodzie i uderzył w drzewo. Nikt nie dawał mężczyźnie szans na przeżycie. Przez sześć tygodni był w śpiączce. Po odzyskaniu przytomności musiał na nowo uczyć się chodzić i mówić - czytamy w internetowym wydaniu "The Sun".
- Miałem złamane dwa żebra, miednicę w sześciu miejscach i ... paznokieć. Potrzebowałem solidnej drzemki - żartował. - Kiedy się obudziłem, byłem w szoku. Straciłem wszystko. Nie mogłem mówić, ani chodzić. Byłem znowu jak małe dziecko i to było poniżające - wspomina.
Lekarze ostrzegli go, że może mieć rzadki syndrom obcego akcentu. Tak też się stało. - Przez całe swoje życie byłem Tomem z Largs, teraz ludzie uważają, że jestem Tomkiem z Polski - mówi Brytyjczyk. - Pytano się mnie, skąd pochodzę. Zdążyłem już być Portugalczykiem, Niemcem, Hiszpanem, Belgiem - wspomina.
Tom jest obecnie szczęśliwym ojcem trojga dzieci. Zamierza wyjechać do Francji ze swoją rodziną. - Tam mój akcent będzie doskonale pasował - żartuje.
Na świecie odnotowano kilka przypadków FAS (Foreign Accent Syndrome). Pacjenci zaczynali mówić z irlandzkim, francuskim i angielskim akcentem. Specjaliści uważają, że niewielkie uszkodzenia w różnych obszarach mózgu mogą wyjaśniać zmiany w brzmieniu głosu - informuje eveningtimes.co.uk.
Tom przechodzi obecnie terapię, dzięki której ma wrócić do swojego naturalnego akcentu. Ale - jak mówi - nowy akcent go nie przeraża, ponieważ jest szczęśliwy, że w ogóle przeżył wypadek.