Wcześniejsze informacje "Faktu" mówiły, że morderca spełnił kanibalistyczne marzenia Polaka. Wynikało też z nich, że możliwe jest uniknięcie przez niego kary. W wypadku zabójstwa na żądanie, niemiecki kodeks karny przewiduje tylko od sześciu miesięcy do pięciu lat więzienia z możliwością zawieszenia wyroku. Gdyby doniesienia o akcie kanibalizmu okazały się prawdziwe, nie miałoby to wpływu na wymiar kary. "Według niemieckiego kodeksu karnego kanibalizm nie jest czynem noszącym znamiona przestępstwa" – wyjaśnia Frank Hanning, ekspert od prawa karnego. Nie jest to pierwsze tego typu wydarzenie w Niemczech. W marcu 2001 roku Armin Meiwes zwany "Heskim kanibalem" oraz "Potworem z Rotenburga" zamordował i częściowo zjadł poznanego przez internet mężczyznę Bernda Jürgena Armando Brandesa. Meiwes od 1999 roku chciał znaleźć w internecie ludzi zainteresowanych praktykami kanibalistycznymi. Zamieszczał też ogłoszenia, w których poszukiwał młodych mężczyzn w celu "zabicia i zjedzenia". W lutym 2001 roku na jedno z takich ogłoszeń odpowiedział Bernd Jürgen Armando Brandes, 43-letni inżynier z Berlina. Meiwesa aresztowano w grudniu 2002 roku, po tym, jak umieścił następne ogłoszenia. Śledczy przeszukali jego mieszkanie i znaleźli fragmenty ludzkiego ciała oraz nagranie z morderstwa. Oprac. TK