Zakatowany przez nastolatka
17-letni mieszkaniec Tarnobrzega, być może z dwoma kolegami pobił dwóch bezdomnych mężczyzn. Jeden z nich zmarł na miejscu, drugi przebywa w szpitalu. "Jestem zmasakrowany, ale mam szczęście, że żyję" - mówi Mariusz Zawadzki.
Większość mieszkańców bloku przy Zwierzynieckiej 20, niczego nie widziała i nie słyszała - donosi "Echo Dnia".
"Spaliśmy już na klatce schodowej, gdy nagle obudziło nas kopniakami trzech młodych bandytów. 'Wyp...ć żule' krzyczeli do nas i bili" - wspomina 30-letni Mariusz Zawadzki, bezdomny, który przeżył napaść. "Kopali nas i bili czymś twardym co mieli w rękach. Mam połamany nos i cały jestem obolały. Straciłem przytomność, a ocknąłem się dopiero, jak już była policja i pogotowie. Nie wiem, dlaczego byłem na szóstym piętrze, może w szoku tam uciekłem".
Tyle szczęścia nie miał 47-letni Artur, który zginął od ciosów. Dziwne odgłosy dobiegające z klatki schodowej zaniepokoiły kilku lokatorów, którzy wezwali policję.
Wczoraj nastolatek doprowadzony został do sądu, bo prokuratura złożyła wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Policja sprawdza wersję, jakoby w pobiciu brało udział trzech sprawców, bo o tylu mówi pokrzywdzony, który przeżył. Nie wiadomo jednak, czy dobrze pamięta, bo był w szoku. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sprawdzając tę wersję, w sobotę policjanci "przetrząsnęli" całe osiedle Bogdanówka.
"Widziałam, że tutaj spali bezdomni. Co jakiś czas inni się pojawiali. Nikomu nie przeszkadzali, tylko gówniarzom zawadzili. Ja z nikim tutaj nie utrzymuję kontaktów, bo strach" - mówi mieszkanka bloku przy ulicy Zwierzynieckiej 20.
Zatrzymany 17-latek pochodzi z "normalnego domu", choć nie jest święty. Edukację zakończył na szkole podstawowej, ostatnio uczył się w Ochotniczym Hufcu Pracy. W jego bloku Mariusz Zawadzki z kolegą zamierzali spędzić dopiero drugą noc. Dla jednego z nich to była ostatnia noc w życiu...
INTERIA.PL/Echo Dnia