Najechał na sadzonkę - trafił przed sąd
Polska to kraj absurdów. Tak wynika z historii pana Stanisława Kozielca (45 l.), który został obwiniony przez swojego sąsiada o to, że zniszczył sadzonkę modrzewia. Szkodę oszacowano na symboliczną złotówkę, a mimo to sprawa ta znalazła swój finał w sądzie.
- Przecież w tym przypadku koszty sądowe przewyższają wysokość wyrządzonej szkody. To skandal, że polskie sądy marnują czas na zajmowanie się takimi błahymi sprawami - mówi zbulwersowany Stanisław Kozielec. Prawnicy tłumaczą, że muszą rozstrzygać także takie błahe sprawy. - To wynika z przepisów - mówią.
- Pewnego dnia zadzwonił do mnie policjant i poinformował, że powinienem się zgłosić na komisariat w Dukli. Ustaliliśmy datę i godzinę spotkania, no i pojechałem tam. Przesłuchiwał mnie zastępca komendanta. Na miejscu dowiedziałem się, że mój sąsiad zawiadomił policję, że rzekomo 24 kwietnia tego roku około godziny 13 w Sulistrowej najechałem kołem ciągnika na sadzonkę modrzewia, powodując jej złamanie. Przeżyłem szok - opowiada Stanisław Kozielec z Sulistrowej (gmina Chorkówka).
Afera o uszkodzoną sadzonkę za złotówkę
- Faktycznie, bywało, że przejeżdżałem traktorem drogą polną koło działki sąsiada, gdzie wiosną zasadził on około dwadzieścia sadzonek drzewek. Jednak nie przypominam sobie, żebym tego dnia zniszczył jakąkolwiek sadzonkę modrzewia. Gdyby tak było, to pozostałyby tam ślady opon ciągnika, a nic takiego tam nie było widać - zarzeka się pan Stanisław.
- Jeśli wiedziałbym, że mój sąsiad złoży doniesienie na policji, to dla świętego spokoju rzuciłbym mu nawet 10 zł, żeby dał sobie spokój, nawet pomimo tego, że wartość szkody została oszacowana na symboliczną złotówkę - mówi. - A tymczasem rozpętała się wielka afera, tak jakbym bank okradł albo na kogoś napadł. Na miejsce zdarzenia przyjechał radiowóz, policjanci z Dukli dokonali oględzin, spisali protokół i odjechali. A sprawa znalazła swój finał w sądzie...
Takie są procedury
Sąd Rejonowy w Krośnie II Wydział Karny 2 czerwca tego roku wydał wyrok nakazowy w tej sprawie. Uznał obwinionego Stanisława Kozielca za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu i skazał go na karę nagany, jednocześnie zwolnił go z obowiązku uiszczenia kosztów sądowych w całości. - Nie zgadzam się z tym wyrokiem, gdyż nie czuję się winny dlatego wniosłem sprzeciw do sądu - mówi Stanisław Kozielec.
Jak tłumaczą prawnicy, procedury sądowe obowiązują wszystkich. - Dlatego, jeśli policja skieruje wniosek o ukaranie za wykroczenie, to sądowi nie pozostaje nic innego jak rozpoznać sprawę niezależnie od wartości przedmiotu sporu. Inną kwestią jest to, czy w danym przypadku wymierzenie kary jest zasadne czy też nie. Oczywiście sąd może odstąpić od ukarania obwinionego - mówi nam sędzia Artur Lipiński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krośnie.
Komentarz:
Sędzia Artur Lipiński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krośnie:
"Tego typu drobnych spraw, które trafiają na wokandę sądu, a mogą dziwić, jest bardzo mało, jednak się zdarzają. Skoro zgłoszono popełnienie wykroczenia, to sędziowie muszą rozstrzygać sprawę zgodnie z procedurą w sprawach o wykroczenia. Po prostu nie ma innego wyjścia".
Wioletta Zuzak