Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Najdziwniejsze przypadki wzywania policji

Czy prawo pozwala na to, by chodzić na spacery z kozą, zwłaszcza, że ta merda ogonem jak pies?

/RMF

- Proszę o pomoc, bo mi pralka przecieka - usłyszał dyżurny leżajskiej komendy policji w słuchawce telefonu. - Dodzwoniła się pani na pogotowie policji. Hydraulik ma inny numer - uprzejmie odpowiedział policjant. Wzburzona mieszkanka Brzózy Królewskiej żądała jednak od policjanta, by spisał protokół dla firmy ubezpieczeniowej, która ma wypłacić odszkodowanie.

- Skierowaliśmy patrol pod wskazany adres, lecz okazało się, że protokół nie był potrzebny - opowiada asp. Marta Tabasz z zespołu prasowego podkarpackiej policji. - To była nowa pralka. Rozwiązanie problemu było "pod ręką"... wystarczyło włożyć węża odpływowego do wanny.

Każdego dnia policjanci dyżurujący przy telefonach alarmowych 997 na terenie Podkarpacia odbierają prawie tysiąc telefonów. Wiele z nich, to bardzo nietypowe wezwania. Pewien pan spod Sanoka poprosił o interwencję dzielnicowego, bo w miejscowym sklepie spożywczym sprzedawca miał nieszczelną gablotę na pieczywo. To powodowało, że chleb szybko czerstwiał. Interweniujący mężczyzna prosił o zwrócenie uwagi i zmobilizowanie właściciela do wymiany gabloty.

- Kiedyś jeden z mieszkańców zaniepokoił się widokiem sąsiada spacerującego po okolicy - wspomina Marta Tabasz. - Zwrócił się więc z pytaniem do dyżurnego policji, czy prawo pozwala na to, by chodzić na spacery z kozą, zwłaszcza, że ta merda ogonem jak pies.

Pewien mieszkaniec Sanoka zgłosił, że z gniazda na drzewie wypadła sowa. Pan widział z okna, że ptak się nie rusza, ale bał się do niego podejść. Prosił, żeby pierwszej pomocy sowie udzieli przeszkoleni w tym policjanci.

Innym razem stalowowolscy policjanci przyjęli zgłoszenie, że po jednej z posesji chodzi dzikie zwierzę. Przybyły na miejsce patrol zobaczył błąkającego się bobra. Zwierzak w policyjnej eskorcie został przewieziony nad San.

- Niedawno dyżurny jednej z komend powiatowych skierował patrol do domu, w którym lis wszedł do kotłowni i nie chciał wyjść - mówi Marta Tabasz. - W mieszkaniu było już bardzo zimno, bo domownicy bali się wejść do kotłowni i napalić w piecu.

Często ludzie dzwonią na nr 997 z pytaniami o adres nocnego sklepu, wyników meczy piłkarskich lub o numer radio taxi. Czasem pytają o wylosowane numery totolotka, a czasem tylko po to, by w środku nocy usłyszeć głos drugiego człowieka.

- Zdarzają się też głupie żarty i wezwania do zdarzeń, które się nie wydarzyły - dodaje Marta Tabasz. - Na szczęście takie wygłupy są rzadkością. Policjanci w takich przypadkach szybko odnajdują "żartownisia" i nakładają surowe mandaty.

Krzysztof Rokosz

krokosz@pressmedia.com.pl

Super Nowości

Zobacz także