By skutecznie ścigać grupy przestępcze, policjanci muszą mieć bezpieczne mieszkania służące im, gdy działają pod przykryciem. Zwykle zakonspirowani gliniarze wynajmowali je na fałszywe dokumenty od gmin czy spółdzielni. Część z nich używali wiele lat. Ulokowane były często w bardzo atrakcyjnych punktach stolicy. Na takich właśnie lokalach operacyjnych postanowiło się uwłaszczyć stadko policyjnych czarnych owiec. Mechanizm przekrętu był dziecinnie prosty. Wymagał jednak współpracy z przełożonymi. Oni wydawali bowiem zgodę na wykupywanie lokali. Podstawiony glina, który dotąd wynajmował mieszkanie na podstawie lewych dokumentów, wykupywał je na własność. Oczywiście za gotówkę z policyjnej kasy. Po kilku miesiącach okazywało się, że mieszkanie jest bezużyteczne, bo np. zostało zdekonspirowane. Wtedy "właściciel" mieszkania odsprzedawał je wskazanemu przez przełożonych koledze- policjantowi. Jak łatwo się domyślić - za grosze. Reporterzy "Super Expressu" ustalili, że wśród szczęśliwych posiadaczy mieszkań ulokowanych w atrakcyjnych miejscach w Warszawie znaleźli się w ten sposób m.in. funkcjonariusze pracujący dzisiaj w .