Zaoczni utrzymankowie?
Potwierdzają się podejrzenia prywatnych uczelni, że szkoły publiczne mogą korzystać z dotacji z budżetu, by zaniżać czesne na studiach płatnych, pisze "Rzeczpospolita".
Coraz większa rywalizacja o studenta, który płaci za naukę, sprawia, że niektóre uczelnie publiczne mogą wykorzystywać dotacje z budżetu państwa na studentów dziennych, by częściowo pokryć koszty prowadzenia studiów zaocznych i wieczorowych. Dzięki temu mogą zaniżać czesne i w ten sposób przyciągać chętnych.
Takie podejrzenia zgłaszały uczelnie niepubliczne, które alarmowały Ministerstwo Edukacji Narodowej, że nie mogą przez to w narastającym niżu demograficznym konkurować o płatnych studentów z uczelniami publicznymi.
Sprawę zbadała Najwyższa Izba Kontroli. Sprawdzianem objęto 38 uczelni. Wyniki potwierdziły obawy szkół niepublicznych. Okazało się, że w 74 proc. badanych szkół publicznych zabrakło wyodrębnionej ewidencji środków wykorzystywanych na kształcenie odpłatne i nieodpłatne, dlatego istnieje prawdopodobieństwo, że część dotacji budżetowych przeznaczonych tylko na studia nieodpłatne, zasila też studia płatne.
Od 1 stycznia 2013 r. uczelnie będą już musiały wykazać na co wydają dotacje.