Wdech/wydech/wdech...
Autor dziękuje firmie CUSHIMA za to, że w ramach szkolenia antykidnaperskiego został profesjonalnie porwany i przez 4 godz. przetrzymywany w złych warunkach, co pomogło mu napisać ten artykuł.
Dusisz się. Twoje płuca są szalone, tak jak ci ludzie, którzy przed chwilą założyli ci worek na głowę. Wdech. Błyskawicznie mokry od twojego potu worek przykleja się do twarzy. Mimowolnie wciągasz go do ust. I znów się dusisz. Wydech. Worek napełnia się jak balon. Łapiesz kolejny haust powietrza. Tyle że tego samego, które przed chwilą wyrzuciłeś z płuc. Dusisz się kompletnie, więc jest ci wszystko jedno, że na twoich rękach zaciskają się plastikowe kajdanki. Jest ci wszystko jedno, że wloką cię do samochodu i wrzucają tam jak worek ziemniaków. Marzysz tylko o tym, żeby złapać choć trochę powietrza.
Jak będziesz miał szczęście, to samochód będzie dostawczy i wtedy twój koszmar rozpocznie się w miarę komfortowo. No, chyba że źle trafisz. Wtedy zaczną cię bić już w samochodzie. Porwanie samochodem osobowym jest łatwiejsze. Dla ciebie oznacza jazdę w bagażniku albo na tylnym siedzeniu. Tyle że jeden albo dwóch porywaczy usiądzie na tobie. Jeśli będziesz się stawiał, siądą ci na głowie. Zaczyna boleć już po kilku minutach. A przecież podróż będzie trwała minimum godzinę. Nawet jeżeli zamierzają cię przetrzymywać w miarę blisko miejsca porwania, nie będą jeździć krócej. Oni też oglądają filmy sensacyjne i wiedzą, że trzeba kluczyć, żeby porwany stracił orientację. Specjaliści doradzają więc, żeby się nie stawiać.
Juliusz Ćwieluch
Polityka