"Nasz Dziennik" przypomina, że w marcu 2010 roku Rosjanie odmówili polskim służbom możliwości sprawdzenia lotniska Siewiernyj. Argumentem było to, że sami zabezpieczają teren i że nie każda wizyta jest poprzedzona takim rekonesansem. Rozmówcy gazety twierdzą, że przy poprzednich wizytach polskich oficjeli rekonesansu nie utrudniano. Były szef Biura pułkownik Andrzej Pawlikowski wskazuje natomiast, że w ustawie o tej służbie zapisano, że BOR ma podjąć wszelkie działania profilaktyczne i prewencyjne, by zapewnić bezpieczeństwo osobom chronionym. "Nasz Dziennik" dowiedział się też, że w dniu katastrofy o 8:30 oficer BOR otrzymał sygnał na temat pogarszających się warunków pogodowych w Smoleńsku. Jeden z trzech funkcjonariuszy Biura, przebywający wtedy na lotnisku Siewiernyj, podejrzewa, że jego grupa nie otrzymała tych informacji.