W poszukiwaniu utraconych zysków
Choć po ostatnich spadkach na giełdzie miłość Polaków do funduszy inwestycyjnych nieco przygasła, eksperci radzą, by nie obrażać się na nie zbyt długo. To wciąż atrakcyjny i nowoczesny sposób pomnażania pieniędzy, pod warunkiem, że korzystamy z niego rozważnie.
Sytuacja gospodarcza świata mimo wszystko nie jest zła, a w niektórych krajach, m.in. w Polsce, wręcz doskonała - taki wniosek płynie z najnowszego raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Giełdy jednak nie chcą słuchać tej optymistycznej diagnozy. Spadki na parkietach, które zaczęły się w sierpniu zeszłego roku, wciąż trwają. Kryzys na rynku kredytów hipotecznych w USA i recesja w amerykańskiej gospodarce, kłopoty kolejnych banków i instytucji finansowych, upadek dolara i drożejące surowce - inwestorzy najwyraźniej stracili już cierpliwość do takiej lawiny złych wiadomości. I nawet jeśli sytuacja na kilka tygodni się stabilizuje, potem wykresy cen akcji znów ruszają w dół.
Oferta dla aktywnych
Tracą na tym posiadacze jednostek funduszy inwestycyjnych, których wyceny zależne są od giełdy. Najgorzej mają ci, którzy za namową bankowych sprzedawców zainwestowali swe pieniądze w połowie 2007 r., tuż przed załamaniem koniunktury. Ich oszczędności stopniały od tamtej pory aż o 20-30 proc. Najlepszy wśród funduszy akcyjnych stracił 13,22 proc., zaś najsłabsze ("parasole" AIG i Fortis) - ponad 30 proc. Widać, jak mocno nasze zyski zależą od wiedzy, wyczucia, a czasem po prostu szczęścia zarządzających.
Czytaj więcej w Polityce.
Polityka