Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Świat bez okien i bram

System operacyjny Linux odznacza się podstawową zaletą: można go mieć za darmo. Ale jak wszystko co bezpłatne ma niestety swoje wady.

Amerykański producent komputerów Dell wypuścił na rynek trzy pierwsze modele z zainstalowanym systemem operacyjnym Ubuntu Linux, a Asus ogłosił niedawno, że zamierza sprzedawać tanie notebooki (za 199 lub 299 dol. - zależnie od wersji) właśnie z Linuksem. Te wydarzenia uprzytomniają nam, że nie jesteśmy skazani na Windowsy. Czy jednak Linux jest już na tyle dojrzały, aby mógł skutecznie je zastąpić w domu i biurze? Czy poza możliwością darmowego pobrania z Internetu ma inne zalety?

Bezpieczeństwo i stabilność

Każdy, nawet niezbyt zaawansowany użytkownik komputera wie, że należy go chronić przed wszechobecnymi wirusami. Każdy też doświadczył zapewne zjawiska, które polega na tym, że nagle wszystko przestaje działać - komputer zawiesza się i jedynym ratunkiem jest jego ponowne uruchomienie. W przypadku Linuksa zagrożenia ze strony wirusów lub innego szkodliwego oprogramowania jest znikome. Wynika to nie tylko z niewielkiej popularności systemu, ale również, a może przede wszystkim z samej architektury Linuksa. To właśnie konstrukcja systemu (z jego m.in. zabezpieczaniem za pomocą hasła ważniejszych czynności systemowych) sprawia, że nawet największa aktywność hakerów nie da nigdy takich rezultatów, jak w wypadku Windowsów. Linux jest również stabilniejszy, dzięki czemu doskonale nadaje się także na serwery i do zastosowań biznesowych. Linuksa zawiesić jest bardzo trudno, ponadto nawet przez kilka lat nie wymaga reinstalacji systemu na komputerze.

Dla osób przyzwyczajonych do pracy z Windowsami zaskoczeniem może być przemyślany i bardzo skuteczny mechanizm zarządzania oprogramowaniem Linuksa. Jeśli zdecydujemy się na ten system, możemy zapomnieć nie tylko o kupowaniu programów, ale także - jeśli ktoś już wcześniej je pobierał z Internetu - o długich poszukiwaniach i obawach związanych z wirusami, często gnieżdżącymi się w tzw. instalatorach. Prawie każda odmiana Linuksa ma pełen zestaw oprogramowania użytkowego, które jest instalowane razem z systemem. Przeważnie obejmuje on wszystko, co jest potrzebne zwykłemu użytkownikowi komputera. Gdyby jednak ktoś zapragnął poszerzyć swe możliwości, również tutaj Linux wychodzi mu naprzeciw: bardzo wiele dystrybucji - w tym praktycznie wszystkie największe i najpopularniejsze - dysponuje serwerami, z których wszelkiego typu programy można ściągnąć przez Internet. Co więcej, zdecydowana większość oprogramowania opracowanego dla systemu Windows ma swoje odpowiedniki dla Linuksa, a nierzadko zdarza się, że przewyższają one pod względem funkcjonalności pierwowzory.

Pulpit z wodotryskiem

To, co przyciąga w Linuksie, to nie tylko specyfika jego wnętrza, to także jego nowatorskie rozwiązania. Jednym z nich jest możliwość uruchomienia systemu operacyjnego bezpośrednio z płyty CD, DVD czy choćby z dyskietki. Nawet najbardziej rozbudowane odmiany Linuksa można uruchomić z tzw. płyty Live bez instalacji na dysku twardym i w ogóle bez jakiejkolwiek ingerencji tak uruchamianego systemu w komputerze. Pozwala to przetestować go przed ewentualnym zainstalowaniem na stałe pod kątem kompatybilności z posiadanym sprzętem, ale przede wszystkim pod względem oczekiwań użytkownika co do funkcjonalności i wyglądu nowego systemu. A na tym polu Linux ma się czym pochwalić. Efekty pulpitu ukryte pod nazwami Beryl i Compiz oferują użytkownikom "wodotryski", które - zdaniem wielu - zdecydowanie przyćmiewają te z Visty. Co więcej, istnieje przynajmniej kilkaset różnych odmian Linuksa, co tworzy prawdziwy supermarket, w którym każdy może znaleźć system na miarę swoich potrzeb.

Tym, którzy są szczególnie zainteresowani możliwością pracy z pakietem biurowym, Linux oferuje kilka darmowych zestawów programów do wyboru. Jednak zdecydowanym liderem zarówno pod względem możliwości, jak i popularności pozostaje już od kilku lat pakiet OpenOffice. Poza funkcjami zbliżonymi do tych znanych z MS Office 2003, OpenOffice oferuje kilka dodatkowych opcji, jak możliwość zapisywania pracy w formacie PDF (najnowszy MS Office 2007 też ma taką możliwość) czy dość zaawansowany i wygodny edytor równań matematycznych Math. Co istotne, OpenOffice pozwala zapisywać pliki także w formacie MS Office (czyli doc, xls czy pps) i choć "współpraca" ta nie jest jeszcze doskonała, to programiści cały czas ją usprawniają. Przyznać jednak trzeba, iż bardziej zaawansowani użytkownicy pakietu biurowego nie znajdą w Open-Office wszystkich znanych im z produktów Microsoftu funkcji.

Trudno pograć

Oczywiście Linux nie jest idealny, a krytycy wymieniają zwykle dwie główne jego wady. Pierwsza to brak wsparcia technicznego dla większości odmian systemu. Poza niektórymi wersjami, rozwijanymi przez firmy oferujące odpłatną pomoc, większość jest tworzona przez osoby prywatne: zapaleńców takich samych, jak późniejsi użytkownicy. Jedyne wsparcie, jakie można w takiej sytuacji uzyskać, to wiadomości z Internetu i pomoc na forach dyskusyjnych (www.linux.pl lub www.jakilinux.org). Choć to zwykle wystarcza, to jednak znalezienie potrzebnej informacji może być niekiedy dość czasochłonne, co początkujących użytkowników często zniechęca do Linuksa.

Drugim problemem są wciąż jeszcze występujące kłopoty związane z brakiem sterowników dla Linuksa do różnego rodzaju urządzeń. Niektóre firmy nie tylko ich nie tworzą, lecz również nie udostępniają specyfikacji technicznej, która pozwoliłaby szybko opracować ich Open Source'owe odpowiedniki. Nawet wtedy społeczność Linuksa nie pozostaje jednak bezradna i tworzy specjalne "programy-otoczki" na sterowniki Windowsa, które pozwalają normalnie korzystać ze sprzętu. Niestety, zwykle dzieje się tak jedynie w wypadku najpopularniejszych typów urządzeń i może się zdarzyć (choć w tej chwili prawdopodobieństwo jest już naprawdę niewielkie), że posiadamy np. kartę sieciową, która będzie wymagała pewnego nakładu czasu i pracy zanim prawidłowo zadziała.

Na uwagę zasługuje także kwestia gier komputerowych w Linuksie. Chociaż w ostatnich latach społeczność Open Source poczyniła i w tym względzie duże postępy, a dobrych i ładnie zrobionych gier dla Linuksa przybywa, to jednak wciąż jest to ilość znikoma w porównaniu z grami dla systemu Windows. Ratunkiem okazują się tzw. emulatory, czyli programy pozwalające zainstalować i uruchomić w Linuksie programy (nie tylko gry) z innych systemów. Niestety rozwiązanie to również ma swoje wady. Najlepszy dostępny w tej chwili emulator - Cedega firmy Transgaming - jest nie tylko płatny, ale wciąż nie pozwala na uruchomienie niektórych gier i innych programów. Co więcej, uruchomienie i instalacja gry za pomocą emulatora są dużo bardziej czasochłonne, więc w praktyce Linux nie jest dobrym rozwiązaniem dla miłośników gier.

Wymienione zalety Linuksa prowadzą - pomimo zauważalnych minusów - do wniosku, iż jest on alternatywą dla rozwiązań komercyjnych. Do podobnych konkluzji dochodzą zresztą nie tylko użytkownicy indywidualni czy właściciele serwerów na całym świecie, ale także rządy państw. W Niemczech, Finlandii czy Francji już jakiś czas temu zdecydowano, że administracja państwowa powinna korzystać z Linuksa i wolnego oprogramowania. Władze niektórych krajów (Indie czy hiszpańska Galicja) decydują się nawet na wspieranie i rozwój nowych, własnych systemów odpowiadających ich potrzebom. W tym kontekście zaskakuje znikome zainteresowanie polskich polityków i urzędników tego typu rozwiązaniami.

Wśród internautów popularne jest hasło: "In world without fences and walls, who needs Gates and Windows?" (?W świecie bez ogrodzeń i murów, komu potrzebne są Bramy i Okna?"). To gra słów, wykorzystująca nazwisko znaczące właściciela Microsoftu oraz dosłowne tłumaczenie nazwy jego głównego produktu. Wirtualna wspólnota spod znaku pingwina o imieniu Tux - symbolu Linuksa - próbuje wcielać to hasło w życie. Czy jednak zapał kilku lub nawet kilkunastu milionów entuzjastów będzie w stanie wygrać tę batalię z jedną z największych korporacji na świecie? Dziś tego nie wiadomo, ale może warto zabrać się za testowanie Linuksa?

Polityka

Zobacz także