Co pewien czas w programach telewizyjnych rozgrywają się prawdzie wojny światowe pomiędzy pastami do zębów, proszkami do prania czy środkami likwidującymi kamień w różnych urządzeniach domowych wykorzystujących wodę. Pomysł reklamy to zwykle opowiadanie o nieskutecznych wysiłkach przy pomocy wszelkich innych środków. Aż wreszcie został znaleziony - nierzadko podpowiedziany przez specjalistę - ten jedyny skuteczny, najlepszy, którego użycie pozwoli zniwelować wszelkie problemy związane z kamieniem, osadem na zębach czy plamami na odzieży. Wszystkie inne środki należy zatem odrzucić, aby zostać przy tym jednym, jedynie skutecznym. Byle skutecznie! Ten schemat wysiłków w poszukiwaniu skuteczności, wsparty radą specjalisty, bywa przenoszony także do życia duchowego. Pojawiają się pytania o skuteczny sposób czytania Pisma Świętego, modlitwy - ileż to już spotkałem wydrukowanych modlitw z przypisem typu: "skuteczna nowenna do św. NN", czy w końcu wezwanie do nauczenia skutecznego sposobu korzystania z sakramentu pokuty i pojednania. Pragnienie skutecznego, czy też jak to się ładnie mówi - owocnego, przystępowania do tego sakramentu jest zrozumiałe i najczęściej wyraża wolę życia ciągle bardziej według Ewangelii. Jednak odpowiedź nigdy nie będzie z kategorii wskazania jednego cudownego sposobu. Nie zapominajmy również, że w sakramencie pokuty i pojednania zawsze działa Bóg, bez względu na nasze odczuwanie. Pamiętajmy również, że życie duchowe jest wyznaczane przede wszystkim przez dar łaski, który jest wolnym darem Boga. Każdy z nas inaczej realizuje swoje powołanie do świętości, przechodzi tę swoją jedyną, niepowtarzalną drogą, żyje inną dynamiką życia duchowego. Ta dynamika nie tylko odróżnia osoby, ale także poszczególne okresy życia tego samego człowieka. Inaczej wszak rozwija się duchowo dziecko, inaczej młodzieniec, inaczej ktoś dojrzały i w końcu jeszcze inaczej starzec. Słuchając rad dotyczących dobrej spowiedzi, ważne jest przyjęcie ogólnych zasad, które będą kształtować moje wysiłki, natomiast o szczegółowe rady dotyczące spowiedzi w tym moim konkretnym momencie życia trzeba się zwrócić do swojego spowiednika. Bóg - policjant Pierwszy ważny aspekt przystępowania do sakramentu pokuty i pojednania wiąże się z moją relacją do Boga. Fałszywy, nieewangeliczny obraz Boga może być zasadniczą przeszkodą w dobrym przeżyciu tego sakramentu, i generalnie w całym życiu duchowym. Jeśli Bóg ma dla mnie oblicze policjanta albo nawet tyrana strzegącego wyłącznie przestrzegania ustanowionych przez siebie praw, to będę przed Nim uciekał, bał się Go, ba, może nawet próbował Go ominąć, wypchnąć z jakichś obszarów mego życia. Pojawiają się wtedy pokusy, aby rzadko chodzić do spowiedzi, załatwić ją szybko, a czasami może nawet, aby coś przemilczeć. Trochę to przypomina anegdotę o Jasiu, który wracając z kiepskimi ocenami na świadectwie, mówi sobie: "Teraz jeszcze lanie i już mam wakacje". Przyczyny takiego obrazu Boga mogą być różne, często są związane z bolesnymi doświadczeniami z dzieciństwa. Potrzeba wtedy pomocy spowiednika, może nawet bardziej kierownika duchowego, który poza spowiedzią pomoże mi zewangelizować taki obraz Boga. Generalnie warto co pewien czas wracać do piętnastego rozdziału Ewangelii według św. Łukasza, do trzech przypowieści: o zagubionej owcy, zagubionej drachmie i miłosiernym ojcu (zwaną częściej przypowieścią o synu marnotrawnym), może także do książeczki Henri Nouwena "Powrót syna marnotrawnego". Medytacja tych tekstów pomoże odkryć w Bogu Miłosiernego Ojca. Bóg - władca Inny obraz bardzo przeszkadzający w dobrej spowiedzi - obraz Boga władcy, który zajmuje się wielkimi sprawami całego kosmosu, może wielkimi ludźmi, ale nie mną. W głębi serca zatem mam problemy z wiarą w to, że Bóg do mnie mówi, że działa w moim życiu, że Jego te moje małe sprawy, także grzechy obchodzą. Przy takim rozumieniu i przeżywaniu obecności Bożej w moim życiu będę miał tendencję albo do rytualizmu - wykonywania rytuałów, często ze sporą dawką bezduszności, aby zadowolić tego Boga - dalekiego Władcę, bo może rzuci łaskawie denara łaski dla mnie znajdującego się w tłumie innych, albo do buntu - pozostawił mnie samego wobec tylu problemów, a przecież należy mi się opieka. W takiej sytuacji bywa, że obrażam się na Boga i trochę jak dziecko biorę zabawki tworzące krąg moich zainteresowań i idę na swoje podwórko - zamykam się w samotności obrażony na Boga. Zarówno rytualizm, jak i obrażenie się na Boga mogą mieć swoje źródło w różnych trudnych doświadczeniach i będzie potrzeba niemało wysiłku, przy wydatnej pomocy kierownika duchowego, aby je przezwyciężać. Przy rytualizmie sakrament pokuty staje się pustym obowiązkiem, czynionym z minimalnym zaangażowaniem, byle mieć go za sobą. Bywają przy takim podejściu recytowane przekręcone formułki, z których szczególnie deformowana bywa ta kończąca wyznanie grzechów i będąca prośbą o rozgrzeszenie. Zdarza się tu słyszeć np.: "?a ciebie Najświętszy Sakramencie proszę o rozgrzeszenie i nałożenie pokuty". W sytuacji "jestem obrażony" zdarza się często długa przerwa w spowiadaniu, a nierzadko i w innych praktykach religijnych oraz bywa, że wyznanie grzechów jest przemieszane z zarzutami stawianymi Kościołowi, a czasami wprost Bogu. W takiej sytuacji konieczna jest specjalna formacja, prowadzona przez kogoś przygotowanego, która pozwoli na nowo odkryć wiarę jako podstawowy wymiar życia, a Boga jako bliskiego i zajmującego się każdym z nas.