Repatriację blokują dyplomaci
Dyplomaci blokują repatriację - pisze "Nasz Dziennik". "Takich ludzi nie potrzebujemy" - to niewiarygodne, ale te słowa usłyszeli potencjalni repatrianci z Kazachstanu w polskiej ambasadzie w Astanie.
Dlaczego? Bo mają średnie wykształcenie i są właścicielami małych gospodarstw rolnych - czytamy w gazecie.
Wyjaśnień na temat skandalicznego zachowania polskich służb dyplomatycznych wobec potencjalnych repatriantów z Kazachstanu chcą parlamentarzyści.
Jak ustalił "Nasz Dziennik", koszmarny obraz pracownika Ambasady RP w Astanie grożącego Polakom zainteresowanych repatriacją do kraju przodków, że odrzuci ich wnioski, bo nie mają wyższego wykształcenia, to wcale nie fikcja. Świadczą o tym nie tylko mizerne owoce ustawy o repatriacji, w ramach której do kraju przyjeżdża kilka rodzin rocznie, ale także obcesowe zachowanie samych dyplomatów. Wskazują na to potomkowie Polaków zesłanych w latach 30. XX w. na Syberię przez władze Związku Sowieckiego, którym udało się przyjechać do Polski.
Jak się okazuje, ich krewni, którzy pozostali w Kazachstanie, nie mają miłych doświadczeń w kontaktach z polskimi dyplomatami. Na powrót do Polski, według szacunków specjalistów, może czekać około kilkunastu tysięcy osób. Ich nadzieje odżyły w związku z toczącymi się w Sejmie pracami nad obywatelskim projektem ustawy o powrocie do Rzeczypospolitej Polskiej osób pochodzenia polskiego deportowanych i zesłanych przez władze Związku Sowieckiego. Niestety, marzenia o przyjeździe do kraju zderzają się z twardą, urzędniczą rzeczywistością - pisze "Nasz Dziennik".
IAR/PAP