Plaga plagiatu
A gdyby publikować wszystkie prace magisterskie w Internecie? Może to jedyny sposób na skuteczną walkę z plagiatami.
Pracę, którą Edyta Sawka oddała jako swoją magisterską, przyniosła jej teściowa. Edyta miała wtedy 24 lata i przekonanie, że życie przed nią. Mieszkała w miasteczku na prowincji, miała etat w ośrodku terapeutycznym i dziecko. Syn miał pięć lat, gdy zaczęła studia.
Co weekend jeździła na zajęcia do Warszawy, ale im bliżej było obrony, w tym większej była panice. To teściowa wpadła na pomysł, żeby ją odciążyć. Przepisały na komputerze pracę koleżanki teściowej. Edyta uzupełniła, trochę pozmieniała. Temat był jak znalazł dla niej: trudna młodzież, jak ta, z którą pracowała w ośrodku. Nawet, mówi, nie miała poczucia, że kradnie. Raczej, że trafił jej się materiał, który czuje i który musi obrobić. W 2001 r. skończyła studia ze średnią ocen 4,5 i obroniła pracę. Promotor chwalił ją za całokształt.
Trzy lata później rozeszła się z mężem. Wytoczył jej kilka spraw karnych: o kradzież mebli, kradzież zeszytu, w którym wpisywali, kiedy i ile on płacił alimentów, i tak dalej. Pisał do wszystkich możliwych polityków, że eksżona to niewłaściwy człowiek na niewłaściwym miejscu. Bo wtedy pracowała już w policji, gdzie zajmowała się przemocą w rodzinie. Jedyna kobieta w wydziale kryminalnym, która w dodatku potrafiła rozmawiać z ofiarami. Może dlatego, że sama miała takie doświadczenia.
Czytaj więcej w Polityce.
Polityka