Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Pamiętajcie o ogrodach

Sytuacja wokół ustawy o ogrodach działkowych jako żywo przypomina klasyczną grecką tragedię. Tutaj żadne wyjście nie jest dobre: ani całkowita zmiana obowiązującego prawa, ani pozostawienie przepisów w ich obecnej postaci.

W ostatnich dniach na ogródkach działkowych zawrzało. Na płotach pojawiły się transparenty z napisem "Protest", a w telewizji jak nigdy można było zobaczyć rozemocjonowane twarze działkowiczów obawiających się, że władza zabierze im te ukochane, pielęgnowane z największym oddaniem kawałeczki ziemi z "niesypanymi" pomidorami, ogórkami i marchewką. Tym razem wypowiadający się w sprawie działek sędziowie Trybunału Konstytucyjnego wydali wyrok, który niczego nie rozwiązuje, ale także niczego jeszcze nie burzy. Czy jednak działkowcy mogą już zająć się tylko pieleniem i podlewaniem?

Bezcenna ziemia

W Polsce istnieje obecnie ok. miliona rodzinnych ogródków działkowych. Władze Polskiego Związku Działkowców podają, że korzysta z nich ponad 5 mln osób. Jednak faktyczna skala użytkowników rodzinnych ogródków działkowych jest trudna do oszacowania - oprócz samych działkowiczów i ich rodzin, są to także krewni, znajomi, przyjaciele itp. Śmiało można więc powiedzieć, że jakiekolwiek zmiany w obecnym kształcie ROD będą powodować konsekwencje w skali ogólnospołecznej. Tym bardziej że przekrój użytkowników polskich działek jest bardzo specyficzny - nie czarujmy się, z ROD nie korzystają raczej przedstawiciele najbogatszej części naszego społeczeństwa, bo tych stać na własne rozległe posesje. Działkowcy to w ogromnej mierze ludzie starsi, emeryci i osoby niezamożne. Dla niektórych z nich domek w rodzinnym ogródku działkowym staje się nierzadko jedynym dachem nad głową. Część samorządów toleruje ten półlegalny stan, umożliwiając osobom mieszkającym na działkach przez cały rok nawet stałe zameldowanie.

Przede wszystkim jednak ogródki działkowe są jedyną realną formą wypoczynku na świeżym powietrzu dla tej grupy Polaków, której nie stać na jakikolwiek wakacyjny wyjazd. Jest to możliwe dzięki prawu do nieodpłatnego korzystania z działki, zapisanemu w obecnej ustawie o ogrodach działkowych. Tymczasem na tereny należące do działkowiczów już od dawna łakomym wzrokiem spoglądają władze samorządowe, pośrednicy nieruchomości i deweloperzy. Rodzinne ogródki działkowe położone są bowiem najczęściej w atrakcyjnych inwestycyjnie miejscach - wśród skupisk zieleni, na przedmieściach miast, przy drogach wyjazdowych z dużych metropolii. To wymarzone miejsca do handlu ziemią na masową skalę. I dlatego działkowicze całkiem słusznie obawiają się, że przejęcie tych terenów przez samorządy prędzej czy później będzie oznaczać koniec działkowej sielanki.

Państwo w państwie

Jest jednak jeszcze druga strona tego medalu, czyli samo istnienie i sposób funkcjonowania potężnego Polskiego Związku Działkowców. Każdy, kto choć raz zetknął się z działalnością PZD, wie, że w sprawach działkowych jest to instytucja wszechwładna - sama ustala wewnętrzne przepisy, sama je egzekwuje i sama po prostu jest sobie sterem, żeglarzem i okrętem. To powoduje nierzadko patologiczne sytuacje - szeregowi działkowicze zmuszeni są podporządkować się dyrektywom prezesów poszczególnych ROD. Pół biedy, jeżeli ci zapewniają jako taką autonomię użytkownikom działek, gorzej, jeżeli istotą swojej działalności czynią tworzenie lotnych brygad, nadzorujących całość działkowego życia - łącznie z wymaganym kolorem kwiatów i dopuszczalną liczbą posadzonych drzewek. W takich ogrodach wszelka niesubordynacja może skończyć się odebraniem działki.

Tego rodzaju sytuacje są możliwe, bo Związek ma pozycję absolutnego monopolisty: jeśli chcesz być działkowcem i korzystać z nieodpłatnej działki, musisz zostać członkiem PZD. Innej możliwości nie ma. A zatem mamy do czynienia z jawnym przymusem zrzeszania się.

PZD nie ma przy tym praktycznie żadnej konkurencji, bo tylko on ma ustawowe prawo nieodpłatnego nabywania terenów, które w planie zagospodarowania przestrzennego przeznaczone zostały pod ogrodnictwo działkowe. Inne stowarzyszenia muszą brać udział w oficjalnych przetargach na zakup ziemi.

Tajemnicą poliszynela jest również fakt, że PZD stał się przechowalnią dawnej pezetpeerowskiej nomenklatury, która odnalazła tutaj ciepłe posadki i wciągnęła Związek w wir bieżącej polityki. Nieprzypadkowo PZD stanowi część składową koalicyjnego Sojuszu Lewicy Demokratycznej. I to wbrew poglądom i przekonaniom olbrzymiej części zwykłych działkowców.

Częściowe uchylenie

Kwestią czasu było więc tylko, kiedy ustawa o ogrodach działkowych znajdzie się w Trybunale Konstytucyjnym. Formalny wniosek o uznanie jej za niezgodną z konstytucją i całkowite uchylenie złożył w lutym 2010 r. były prezes Sądu Najwyższego Lech Gardocki.

Przed sędziami TK pojawił się jednak nie lada problem: z jednej strony oczywista konieczność uznania niekonstytucyjności funkcjonowania PZD w jego obecnej postaci, a z drugiej ochrona ważnego interesu społecznego i praw nabytych milionów działkowiczów. Ostatecznie Trybunał zdecydował się uchylić jedynie połowę, tj. 24 przepisy ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych, uznając je za niezgodne z konstytucją. Dotyczy to przede wszystkim tych zapisów, które zapewniały do tej pory PZD pozycję monopolisty w zakresie dostępu do gruntów i zarządzania ogrodami działkowymi. W odpowiedzi prezes Polskiego Związku Działkowców Eugeniusz Kondracki oświadczył jednak, że "działkowcy zostali dzisiaj pozbawieni wszystkich swoich praw".

Tymczasem sędziowie TK nie podważyli samej idei ogrodnictwa działkowego - więcej, uznali, że stanowi ona ważny element życia społecznego. "W znacznej mierze z odpoczynku na terenie ogrodów działkowych korzystają ludzie starsi, emeryci i renciści. I to tę kategorię osób i ich interesy Trybunał miał na względzie, kontrolując konstytucyjność ustawy" - stwierdził w uzasadnieniu orzeczenia prezes TK prof. Andrzej Rzepliński.

Jaki będzie dalszy los ustawy? Cóż, decydujący jest tutaj czas, bo ustawodawcy dostali od Trybunału 18 miesięcy na nowelizację przepisów o ogrodach działkowych. Furtka do zmian została otwarta. Szczegóły zapisów ustawowych pokażą nam dopiero, kto tak naprawdę na nich zyska, a kto straci.

Łukasz Kaźmierczak

Przewodnik Katolicki

Zobacz także