Nie ogarniam
Z ojcem Leonard Bieleckim, franciszkaninem i rzecznikiem prasowym zakonu, o tym, dlaczego człowiek nie jest w stanie pojąć, czym jest piekło i niebo, rozmawia Joanna Sopyło.
Człowiek może ogarnąć swoim rozumem istnienie piekła i nieba?
- Św. Paweł podpowiada, że nie: "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2, 9). Człowiek nie jest w stanie żadnym narządem poznawczym ogarnąć Absolutu. Niebo ma polegać m.in. na wiecznym odkrywaniu Boga, który jest źródłem szczęścia. W związku z tym każdy, kto się w niebie znajdzie, będzie ciągle odkrywał coś nowego, co będzie go wprawiało w zachwyt, w zdumienie. Niebo będzie dla niego radością niepojętą, bo tam nie będzie miłości interesownej, będzie nas łączyła nieskalana więź nie tylko z Trójcą Świętą, ale także z Maryją, wszystkimi aniołami i tymi, którzy tam już są lub dopiero będą.
Ogarnia to Pani? Ja nie.
Sytuacja z piekłem wygląda podobnie, choć uczucia i przeżycia są inne. Człowiek będzie tam bez miłości, bez jakiegokolwiek dobra, w samotności, bez nadziei przez wieczność. O ile wizja radości w nieskończoność jest niepojęta, ale bądź co bądź przyjemna, o tyle jakiekolwiek wyobrażenie piekła jest dla mnie nie tyle trudne do ogarnięcia co, przede wszystkim, przerażające.
Można starać się chociaż trochę poznać i zrozumieć te istnienia?
- Całkowite zrozumienie będzie nam dane po śmierci. Choć i za życia są sytuacje, które nazywamy piekłem na ziemi czy siódmym niebem. Ten okropny stan cierpienia czy błogości pomnożony przez wieczność może coś nam rozjaśnić. Jednak nigdy tutaj, na ziemi, nie doświadczymy tego, co kiedyś będzie dane w niebie. W piekle będzie tak potwornie, jak nigdzie na ziemi, bez nadziei na poprawę.
Czy takie myślenie wymaga wyobraźni?
- Wymaga dużego wysiłku, nie tylko intelektualnego. Tu potrzeba także poruszenia serca. O tym, jak może być w niebie, dowiadujemy się nie tylko przez wyobraźnię, lecz również poprzez kontemplację Boga. Jednocześnie kiedy uświadamiamy sobie, jak dobrze jest być z Bogiem, możemy odkryć, jak makabryczny musi być stan człowieka, który żyje bez Boga ciągle, wiecznie...
?czyli jest w piekle na ziemi?
- Nie, mam tu na myśli wieczne potępienie. Na ziemi jest czas, żyjemy w obecności Bożej, w Nim się poruszamy i jesteśmy. Na ziemi jest nadzieja, cały czas możemy się nawrócić, zmienić postępowanie, a w piekle - już koniec. Nie ma odwrotu.
A język - mówimy o "piekle na ziemi" i o "niebie w gębie". Czy język pomaga w opisaniu piekła i nieba?
- Próbujemy uchwycić te niebiańskie i piekielne sprawy poprzez porównania, analogie. Człowiek często sięga do porównań, jeśli coś go przerasta. Prawdopodobnie na tej zasadzie możemy próbować nakreślić jakiś wymiar nieba i piekła, ale im głębiej się zanurzymy w Boskich tajemnicach, tym bardziej uświadamiamy sobie, że nasze poznanie dokonuje się na płaszczyźnie serca i każdy opis, nawet bardzo szczegółowy, nie jest w stanie tego oddać.
W jaki sposób można przekładać te byty na życie na ziemi?
- Niebo jest wszędzie tam, gdzie człowiek traktuje drugiego człowieka z miłością. Niebo jest tam, gdzie spotykamy się z Jezusem Chrystusem. Pamiętam, że kiedy byłem w seminarium i tuż przed Mszą Świętą rozmawiałem jeszcze w zakrystii ze współbratem, trochę żartowałem, a on powiedział: bądź cicho, tu jest przedsionek nieba. Jak go zapytałem, co w takim razie jest tam, spoglądając na prezbiterium kościoła, on spokojnie odpowiedział: tam jest niebo. Ładne to. Coraz mocniej też przekonuję się, jak bardzo prawdziwe.
A piekło? Nienawiść, zazdrość, egoizm, grzech śmiertelny to nierzadko nie tylko przedsionek, ale często już rzeczywiście ziemskie piekło.