Na misje tylko odporni psychicznie
Tzw. syndrom stresu pourazowego może dotyczyć 10 proc. polskich żołnierzy. Tymczasem w Polsce nie ma prawnej regulacji leczenia i profilaktyki stresu bojowego. Przygotowywane są stosowne rozwiązania w tej sprawie, do których dotarła "Rzeczpospolita".
Wg nich każdy żołnierz przed wyjazdem na misję i po powrocie z niej musiałby wypełnić tzw. kwestionariusze przesiewowe, skonstruowane na wzór stosowanych np. w armii USA, w których mógłby napisać o swoich problemach i w razie potrzeby uzyskać pomoc.
Dane z tych tajnych dokumentów analizowaliby psychologowie i psychiatrzy. Na ich podstawie żołnierze dostawaliby certyfikaty zdrowia uprawniające do służby w strefie działań wojennych. Powstałaby też baza danych o weteranach, pozwalająca śledzić losy żołnierzy również po odejściu do cywila. Dzięki temu będzie można zarówno skutecznie pomagać potrzebującym, jak i prowadzić badania naukowe nad zdrowotnymi skutkami misji.
Lekarze z Kliniki Psychiatrii i Stresu Bojowego chcieliby mieć bliższy kontakt z żołnierzami przebywającymi na misjach. W warszawskim szpitalu przy ul. Szaserów jest już gotowa sala do prowadzenia telekonferencji z Afganistanem i lekarskich konsultacji.
Jak szacują polscy specjaliści, tzw. syndrom stresu pourazowego, czyli PTSD (ang. posttraumatics stress disorder), może dotyczyć 10 proc. żołnierzy. Dziś w armii takim osobom pomagają psychiatrzy z pięciu wojskowych szpitali oraz ponad 200 psychologów w jednostkach wojskowych.
INTERIA.PL/PAP