MEN nie wie
Ministerstwo edukacji cichaczem "legalizuje" obligatoryjną seksedukację w szkołach - pisze "Nasz Dziennik".
Resort Katarzyny Hall założył, że rezygnacja z obowiązkowych zajęć będzie incydentalna, a klauzula rezygnacji stanie się z czasem martwym prawem. Intencje resortu wyszły na jaw w trakcie posiedzenia sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Posłom dopytującym się o statystykę pisemnych rezygnacji z uczestnictwa w lekcjach wychowania do życia w rodzinie przedstawiciel resortu odpalił: "A co to za zbuntowani rodzice, którzy nie chcą, żeby ich dzieci uczęszczały na takie zajęcia?".
Od 1 września ub.r. lekcje wychowania do życia w rodzinie są obligatoryjne, chyba że rodzice złożą na piśmie rezygnację. W pół roku po rozpoczęcia zajęć w szkołach resort jeszcze nie wie, jak dużo osób odmówiło zgody. Odpowiedzialnością za brak aktualnych danych obarcza niesprawny system przekazywania informacji ze szkół do ministerstwa.
INTERIA.PL/PAP