Według gazety, autorzy hipotezy - członkowie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego - założyli, że tylko człowiek o kwalifikacjach pilota mógł odczytywać dane z wysokościomierza barometrycznego, co zarejestrowały czarne skrzynki samolotu. A że oprócz załogi jedynym pilotem na pokładzie prezydenckiego samolotu był generał Błasik, wyciągnięto z tego wniosek, że to on był w kabinie. Gazeta dodaje, że nie wszyscy członkowie Komisji mogli się zapoznać z ekspertyzą fonoskopijną policyjnego Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego. Nie mogli więc przekonać się o słabości tego rozumowania - zauważa "Nasz Dziennik".