Jak-40 z 36. Pułku Lotnictwa Transportowego obsługującego VIP-ów, z dziennikarzami na pokładzie, wylądował w Smoleńsku ok. godz. 7.20. Jak mówią informatorzy "Rz" oba polskie samoloty miały ze sobą kontakt radiowy. Ich zdaniem załogi rozmawiały ze sobą, gdy prezydencki tupolew był w powietrzu, a Jak-40 już wylądował na pasie lotniska. Piloci jaka przekazywali kolegom informacje o pogodzie w Smoleńsku. Mówili, że pogoda z minuty na minutę się pogarsza - twierdzą informatorzy gazety. Szczególnie ostrzegali przed gęstniejącą mgłą. Jak powiedział gazecie jeden z pilotów, prowadzący tupolewa nie musiał zastosować się do tych ostrzeżeń. "Sam jednak, gdybym usłyszał takie ostrzeżenie, byłbym bardziej ostrożny" - dodał. Śledczy od razu po wypadku zabezpieczyli zapisy zarejestrowane przez urządzenia w jaku.