I Bóg stworzył kretynkę
Polskie podręczniki, a już zwłaszcza scenariusze polecane na szkolne uroczystości, są pełne anachronizmów i stereotypów na temat kobiet. Matka na przykład to skrzyżowanie Kopciuszka z robotem kuchennym, w chustce na głowie i z krosnem w ręku.
Jedna z żoliborskich podstawówek na niedawny Dzień Matki wystawiła spektakl, w którym toczy się dialog anioła z Bogiem, męczącym się nad stworzeniem matki. - Tworzę matkę doskonałą, a więc pracy mam niemało. Popatrz proszę na nią. Musi się nadawać do prania i sprzątania, zjadania resztek z poprzedniego dnia - opisuje Bóg. - Sprawiłem już, że sama zdrowieje. Umie ugotować coś z niczego, pod prysznicem utrzyma chłopca dziewięcioletniego. Anioł wyraża obawę, że matka jest zbyt krucha i mała. Faktycznie, na resztkach z poprzedniego dnia może daleko nie zajechać. Bóg tworzy więc dla niej partnera: "Dużego, silnego, mądrego pioniera". - Któż to taki? To olbrzym prawdziwy! - zachwyca się anioł. - To ojciec - głowa całej rodziny - informuje dumny Bóg. Ojciec ma ponadto "silny, lecz łagodny głos i oczy spokojne i wyrozumiałe". Wspaniale uzupełniają się z matką, której głos nie był dany.
Z wierszy i scenariuszy proponowanych nauczycielom przez specjalistyczne wydawnictwa wyłania się obraz matki, która wstaje "o świcie, niby ptacy" i natychmiast zaczyna się krzątać, co trwa do późnej nocy. "O ciepło się kłopocze. Pali w piecu. W ogień dmucha. Czapki szyje nam z kożucha. A nocą, gdy śnimy o sankach, ceruje dziury w ubrankach". Zasadniczą częścią matki są ręce "utrudzone", "szorstkie od codziennej pracy", "ręce, w których czuwa: krosno, igła i pieniądz skrzętny"...
Czytaj więcej w "Polityce".
Polityka