"Dziennik Polski": Wykładowcy przymykają oczy na plagiaty studentów
Studenci coraz częściej plagiatują i to nie tylko prace dyplomowe. Choć uczelnie korzystają z programów antyplagiatowych, to jednak oszustwa coraz trudniej wykryć.
Studenci kopiują nie tylko prace dyplomowe. A wykładowcy najczęściej przymykają na to oczy - pisze "Dziennik Polski", opisując przypadek na jednym z kierunków humanistycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Sześciu na dziewięciu studentów seminarium magisterskiego przyniosło promotorowi teksty kupione w internecie.
"Pięciu studentów kompletnie nie wiedziało, co jest w rozdziale, jeden nie pamiętał nawet tematu pracy! Pierwszy raz od 20 lat zdarza mi się taka sytuacja" - mówi wykładowca, który na razie nie chce ujawniać danych - ani swoich, ani studentów.
Zdaniem prof. Andrzeja Piaseckiego, politologa z Uniwersytetu Pedagogicznego, żeby skutecznie walczyć z oszustwami, w takich sytuacjach trzeba jednak działać bezwzględnie.
"Jeden ze studentów, który chciał nawet robić doktorat, był na tyle bezczelny, że oddał mi pracę, do której wkleił duży fragment mojej książki" - opowiada naukowiec.
Problem w tym, że na naganne praktyki często jest przyzwolenie ze strony pracowników uczelni - pisze "Dziennik Polski", przywołując przykład doktorantki jednej z krakowskich uczelni. Gdy naukowiec poinformowała dziekana o oszustwach studentów, ten nie tylko nie ukarał plagiatorów, ale dał doktorantce do zrozumienia, że działa na szkodę wydziału.
"O studentów trzeba zabiegać, a nie ich zniechęcać" - relacjonuje słowa dziekana.
Więcej w "Dzienniku Polskim".