Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Czy Klich o tym nie słyszał?

Od roku 2002 żaden polski samolot wojskowy nie miał na pokładzie rosyjskiego lidera. Byłoby to bowiem niezgodne z procedurami NATO.

/East News

Tak wynika z danych 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, na które powołuje się "Nasz Dziennik".

W tym kontekście gazeta krytykuje polskiego akredytowanego przy MAK płk. dr. Edmunda Klicha, według którego jedną z przyczyn katastrofy smoleńskiej był brak w składzie załogi polskiego wojskowego samolotu rządowego rosyjskiego nawigatora.

Ów "szturman" miałby, według Klicha, prowadzić korespondencję z "Korsarzem" (wieża lotniska) i kontrolować manewry dowódcy polskiej załogi mjr. Arkadiusza Protasiuka przy podejściu do lądowania.

Można by zakładać, że Edmund Klich, jako były pilot wojskowy, powinien słyszeć o procedurach NATO, obligatoryjnych dla wszystkich lotów wojskowych państw Sojuszu - pisze "Nasz Dziennik".

Zgodnie z nimi lider wprawdzie może być członkiem załogi, ale nie może (tak jak wyobraża to sobie Edmund Klich) wykonywać jej obowiązków i - dajmy na to - prowadzić korespondencji radiowej. A taką rolę Klich nagminnie przypisuje liderowi.

Lider także - według procedur NATO - nie może być w załodze nawigatorem, ponieważ nie ma prawa korzystać z zainstalowanych w samolocie urządzeń nawigacyjnych.

Nie może też - jak to sugeruje Klich - niczego kapitanowi zabronić ani występować w roli kontrolera jego działań. Może tylko patrzeć i notabene pozbawić w ten sposób załogę nawigatora, zasiadając zamiast niego w środkowym fotelu.

A poza tym musiałby też nauczyć się odczytywania wskazań amerykańskich urządzeń nawigacyjnych, całkowicie odmiennych od stosowanych w rosyjskich, wojskowych Tu-154.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także