Nawet 1,2 mln chorych na COVID-19 w Hiszpanii?
Liczba osób, które mogły zachorować w Hiszpanii na COVID-19, może sięgać 1,2 mln – wynika z badania Fundacji Studiów Ekonomii Stosowanej (Fedea). Szacunki madryckiej instytucji są ponad pięciokrotnie wyższe od danych hiszpańskiego resortu zdrowia.
Z badania, które w czwartek udostępnił na Twitterze związek lekarzy wspólnoty autonomicznej Balearów wynika, że analitycy fundacji Fedea wzięli pod uwagę dane dotyczące zachorowań i zgonów przekazywane przez poszczególne regiony, ale uwzględnili też w swoich analizach wyraźny wzrost przypadków zgonów z marca i kwietnia 2020 roku, w porównaniu z poprzednimi latami.
Studium Fedea sugeruje też większą, niż wskazują na to oficjalne szacunki ministerstwa zdrowia, liczbę zmarłych na COVID-19 w Hiszpanii. Autorzy badania twierdzą, że łączna liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa w tym kraju może sięgać 34 393.
Według ministerstwa zdrowia w Hiszpanii do czwartku na COVID-19 zmarły w sumie 24 543 osoby, a 213 435 zostało zakażonych. W ostatnich dniach kwietnia resort kilkakrotnie korygował swoje dane podawane w dobowych bilansach.
W środę służby sanitarne Hiszpanii informowały o 453 ofiarach śmiertelnych; bilans ten objął jednak 325 zgonów zanotowanych od wtorku oraz ofiary śmiertelne z poprzednich dni, które resort zdrowia uwzględnił z opóźnieniem.
O zaniżanie przez ministerstwo zdrowia statystyk oskarżały w ostatnich tygodniach ten resort władze wspólnot autonomicznych Hiszpanii, w których zanotowano najwięcej ofiar śmiertelnych epidemii: Madrytu, Katalonii, Kastylii-La Manchy oraz Kastylii i Leonu.
Władze regionalne twierdziły, że do bilansu zgonów ministerstwo zaliczyło jedynie zmarłych, u których test potwierdził obecność koronawirusa, a nie osoby, które umierając miały objawy COVID-19, lecz nie przeprowadzono u nich takiego badania.
W środę madrycki Uniwersytet Complutense (UCM) opublikował studium, z którego wynika, że zakończenia dobowych wzrostów zakażeń koronawirusem należy się spodziewać w Hiszpanii dopiero w połowie maja. Autorzy badania zwracają uwagę na możliwość pojawienia się drugiej fali epidemii w kolejnych tygodniach.