Dlaczego Czechy nie radzą sobie teraz z koronawirusem?
Wiosną Czechy były chwalone za szybką reakcję na rozwijającą się epidemię koronawirusa, teraz jednak odnotowują przyrosty zakażeń na poziomie 15 tys. dziennie i - biorąc pod uwagę ostatnie siedem dni - mają drugi najwyższy na świecie wskaźnik śmiertelności z powodu COVID-19. BBC zastanawia się, co poszło nie tak.
W poniedziałek, 26 października, potwierdzono w Czechach 10 273 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Aktywnych przypadków jest obecnie 162 785.
Rząd podjął decyzję o dalszym zaostrzeniu środków antyepidemicznych. Od środy (28 października) zacznie obowiązywać zakaz wychodzenia w godzinach 21.00-5.00. Wyjątkiem będzie wyjście do pracy lub niezbędne leczenie. W promieniu 500 metrów od miejsca zamieszkania będzie można wyprowadzać psa na spacer. Sklepy będą zamknięte w godzinach 20.00-5.00, a w niedziele w ogóle nie będą otwierane.
Ograniczenia mają obowiązywać do 3 listopada, kiedy kończy się wprowadzony 5 października stan wyjątkowy. Rząd ma jednak przygotować wniosek o jego przedłużenie.
Minister zdrowia nie stosuje się do obostrzeń
BBC zwraca uwagę, że Czesi mają problem z przestrzeganiem restrykcji wprowadzanych przez rząd. Nie pomógł tu też tamtejszy minister zdrowia Roman Prymula, który sam został przyłapany na łamaniu obostrzeń. Tabloid "Blesk" opublikował zdjęcia, na których widać, jak wychodził z ekskluzywnej restauracji o północy, choć lokale mogą działać tylko do godz. 20. Nie miał też na sobie maseczki.
Takie zachowanie wpływa na spadek zaufania do decyzji podejmowanych przez rząd, dotyczących walki z pandemią - komentuje BBC.
"Cały wysiłek z wiosny może pójść na marne"
BBC cytuje też lekarkę rodzinną, która zwraca uwagę na to, że Czesi są zmęczeni pandemią, ale twierdzi też, że popadli w samozachwyt dokładnie w chwili, gdy pojawiła się groźba wymknięcia się epidemii spod kontroli.
- To naprawdę rozczarowujące. Czasami czułam się bardzo zła. Cały wysiłek z wiosny może pójść na marne - mówi dr Marie Bourne.
Lekarka nie wierzy jednak, że w jej kraju może ziścić się najczarniejszy scenariusz. W tym kontekście przypomina, że na populację Czech przypada znacznie więcej łóżek szpitalnych niż na przykład na populację Wielkiej Brytanii.
Jednak - jak zauważa BBC - inni lekarze, w tym wybitni naukowcy, są mniej optymistyczni. - Szacujemy, że miejsca w małych szpitalach wypełnią się w ciągu kilku dni, a w dużych za kilka tygodni - mówił badacz danych Petr Ludwig.
Naukowiec wraz z kilkunastoma innymi czołowymi epidemiologami, wirusologami mikrobiologami, w apelu zatytułowanym "Ratujmy Republikę Czeską" wzywa mieszkańców do wzięcia na siebie indywidualnej odpowiedzialności, niezależnie od przekazów rządu, i pozostanie w domach oraz noszenie masek.
Tragiczne prognozy
Według modeli prognozowania epidemii liczba zgonów na koronawirusa w Czechach do Bożego Narodzenia może wzrosnąć do 15 tys. Dotychczas zmarło 2200 osób, z czego połowa w ciągu ostatnich dwóch tygodni.