W obronie karpia
Mało kto z nas wyobraża sobie wieczerzy wigilijnej bez tradycyjnego karpia. Niewielu z nas też wie, że kupując żywą rybę w hipermarkecie, osiedlowym sklepie rybnym czy na bazarze, sprzedawca powinien zadbać o odpowiednie warunki transportu ryby. Bo zawinięcie nawet ogłuszonej ryby w gazetę czy foliowy worek powoduje, że narazimy się na niepotrzebne cierpienie zwierzęcia.
Przed kilkoma dniami Główny Lekarz Weterynarii wydał specjalne wskazówki dotyczące "właściwego postępowania z żywymi rybami przy sprzedaży detalicznej". Wprawdzie w naszym kraju nie ma przepisów prawnych, które w szczególny sposób regulowałyby sposoby postępowania z żywymi rybami, np. z karpiami, Główny Lekarz Weterynarii uprzedza, że w takim przypadku obowiązują zasady ustawy o ochronie zwierząt. Zalecenia Głównego Inspektoratu Weterynarii mówią o tym, kto powinien sprzedawać żywe ryby, w jaki sposób je uśmiercać i w czym sprzedawać. Inspektorzy przypominają sprzedawcom, że uśmiercanie ryb, np. karpia powinno być humanitarne, czyli bez zadawania zbytniego cierpienia. Według zaleceń inspektorów, najbardziej humanitarnym sposobem jest uderzenie ryby w głowę. Zabronione jest zabijanie ryb w obecności dzieci. Inspektorzy weterynarii przypominają, że sprzedawcy muszą zadbać o wydzielenie miejsca do zabijania ryb, np. za parawanem czy przenośną ścianką. Główny Lekarz Weterynarii wskazuje nawet, kto może zabijać ryby: musi to być osoba pełnoletnia. Jeśli kupujemy żywą rybę, sprzedawca musi nam ją zapakować do kubełka z wodą, ewentualnie do reklamówki z odpowiednią ilością wody i dostępem powietrza.
Wskazówki Głównego Lekarza Weterynarii trafiły do wszystkich powiatowych oddziałów inspekcji weterynaryjnej w całym kraju. Nad respektowaniem wytycznych mają czuwać inspektorzy i obrońcy zwierząt, którzy już sprawdzają, czy podczas sprzedaży w marketach i na targowiskach, rybom nie dzieje się krzywda.
Autor: tom