Myśliwskie tradycje wigilijne
Polowanie wigilijne należy do najstarszych polskich tradycji łowieckich. W tym dniu myśliwi dzielą się także ze zwierzyną pokarmem.
Na zimowe łowy nasi przodkowie wyruszali na długo przed nastaniem tradycji chrześcijańskich, a dzień 24 grudnia był w tradycji pogańskiej radosnym świętem, kiedy to Słońce zwyciężało Księżyc i dzień stawał się dłuższy, a łowcy wyruszali na polowanie "na grubego zwierza", kiedy to zwierzęta miały dużą ilość tłuszczu i nie były wycieńczone zimą.
Już więc tysiące lat temu pojawił się obyczaj by w tym dniu wybierać się na uroczyste polowania. Nasi przodkowie mogli wówczas dotrzeć do niedostępnej wcześniej, a o tej porze zamarzniętej ostoi zwierzyny, która zamieszkiwała rozlewiska i bagna.
Tradycja "Wigilijnego Polowania" jest kultywowana przez koła łowieckie po dzień dzisiejszy. Wojskowe Koło Łowieckie "Szarak" nr 430 w Bolesławcu, do którego należy Andrzej Chudzik, również organizuje takie polowania. Jednak obyczaj ten się trochę zmienił, gdyż polowania nie urządza się w dniu 24 grudnia, lecz przekłada na inny dzień wolny od pracy. Powodem tego, jak mówi Andrzej Chudzik jest, sprzeciw domowników, którzy nie wyobrażają sobie, by myśliwy w tym uroczystym dniu mógł się spóźnić na rodzinną wigilijną kolację.
W tym roku "Polowanie Wigilijne" członkowie Wojskowego Koła Łowieckiego "Szarak" organizują 20 grudnia. Sympatycznym obyczajem tego polowania są odwiedziny przy paśnikach, bo w tym szczególnym dniu również zwierzynie należy się prezent.
- Zanim rozpocznie się polowanie, zabieramy ze sobą parę worków siana i zboża. Jedziemy pod kilka paśników i dzielimy się przywiezioną karmą ze zwierzyną - mówi Andrzej Chudzik. - Do każdego paśnika wkładamy siano. Przy paśnikach znajdują się korytka, do nich sypiemy zboże dla jeleni, danieli i saren - kontynuuje swoją opowieść. - Część zboża, dla dzików rozsypujemy na ziemię. Na sianie w paśniku kładziemy kawałek opłatka. Jest to takie nasze pojednanie się z naturą - dodaje.
W dobrym tonie leży, by podczas "Polowania Wigilijnego" w większości zwierzyna uchodziła nie strzelana. Łowy wigilijne nie trwają długo i ograniczają się do kilku symbolicznych pędzeń. A niejeden myśliwy z miasta, w tym dniu dyskretnie wykrada z paśnika troszkę siana, by podczas wieczoru wigilijnego, gdy zasiądzie z rodziną do wspólnej kolacji, włożyć je pod świąteczny obrus.
Autor: Daniel Biernat