I tak w portowej Konstancy, zażywny kandydat Victor Manea o przydomku "Słoń", przechadzał się w ramach kampanii wyborczej po miejskich ulicach ze słoniem. I jako, że jego kontrkandydat, obecny burmistrz Konstantcy nazywa się Mazare, co znaczy "orzeszek", pan Victor "Słoń" Manea informuje, wskazując na swoją wyborczą maskotkę: ten słoń zjada orzeszki". Inny kandydat startujący z położonego niedaleko węgierskiej granicy Aradu, kazał porozklejać po mieście plakaty, na których występuje jako Jezus podczas ostatniej wieczerzy z obrazu Leonarda da Vinci, otoczony swoimi współpracownikami - apostołami. Chodzi tu o to, aby przekonać wyborców do tego, że kandydat ufa swoim ludziom (na plakatach jest ich jedenastu, Judasza więc brak). W mieście Navodari startujący w wyborach kandydat kazał ostemplować swoim nazwiskiem jajka w supermarketach. Rumuni nie wydają się być jednak zachwyceni. - To, że kandydaci przechadzają się po mieście ze słoniami nie znaczy, że zbudują nam drogi - powiedziała Reuterowi Ileana Zamfir-Berca, 49-letnia księgowa z Bukaresztu.