Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Jak premier "zrobił" prezydenta, czyli najprostszy przekręt pod słońcem

Prezydent będzie ścigał premiera czarterem. Pięknie, mili Państwo, cudownie.

/AFP

Wszyscy kibicujemy gonitwie prezydenta i premiera do samolotu, a warto zauważyć, że o ile gonitwa ta, nabierając już wcześniej wymiaru jednego wielkiego chłopackiego kopania się po łydkach, obecnie stała się już tak kuriozalna, że - drodzy Państwo - nic, tylko stać, przecierać oczy i zbierać z podłogi opadniętą szczękę.

Namawiał premier, błagał prezydenta: Ekscelencjo, nie leć! Prezydent uparty. Sikorski chciał klękać, "nie leć" - błagał. Prezydent nic, ręka na rękę, mina twarda, nos w górę. Klich do RMF-u poszedł, nie wiedział, co powiedzieć, to wymyślił, że pilot chory. Prezydent nic. Nic, tylko "lecę" i "lecę".

Spotkał się jeszcze przy poniedziałku premier z prezydentem, tłumaczył, gadał, argumentował. Prezydent "nie, nie i jeszcze raz nie". Uparł się i co mu zrobisz. Wbił sobie w głowę, że poleci i koniec, kropka. Nie ma dyskusji.

No to chłopaki z Platformy poszli za śmietnik, zajarali szlugi i wymyślili najprostszy wał pod słońcem.

- Ty, Donek, polecisz, a my tu naściemniamy Pałacowi, że poleci dzień po tobie, a potem, jak już polecisz i cię nie będzie, wtedy pokażemy figę. I powiemy, że samolotu nie damy. Dobre, nie? - uradzili.

- Dobre - powiedział premier Donek, skiepował szluga, podciągnął kuse spodenki w kratę i poszedł się pakować.

No i tak.

Po godzinie dwudziestej rozdzwoniły się telefony. Bardzo zdenerwowany Michał Kamiński, nie bardzo wierząc chyba w to, co się dzieje, huczał trzęsącym się głosem, że żadne krzyki i płacze nie zatrzymają prezydenta w Warszawie.

Teraz to już na ostre, drodzy Państwo. Już nie idzie o to, o co szło. Teraz chodzi już tylko o to, żeby pokazać. Żeby udowodnić. Żeby polecieć. Prezydent Lech leci czarterem w ślad za premierem Donkiem. Dobrze, że z samolotu nie można się wychylać, jak z pędzącego samochodu na filmach, i strzelać.

A może szkoda. Niech to już sięgnie tam, gdzie wzrok nie sięga.

Ziemowit Szczerek

INTERIA.PL

Zobacz także