BOR-owiki zjedzą ponad tonę słodyczy
Oficerowie BOR chronią najważniejsze osoby w kraju. Ważne więc, by byli silni, zdrowi i zadowoleni. Pewnie będą, twierdzi "Metro" i ogłasza, że funkcjonariusze w przyszłym roku zamierzają zjeść 500 kg czekoladowych batoników z nadzieniem. I to tylko na deser.
BOR właśnie rozpisał przetarg na produkty spożywcze, które oficerowie zjedzą w ciągu 2008 roku. To kopalnia wiedzy na temat ich menu. Co w przyszłym roku funkcjonariusze dostaną na obiad? Zdecydowanie najrzadziej rosół z kury. Na ponad 2 tys. oficerów przypada rocznie zaledwie 10 kg jego koncentratu. Dwukrotnie częściej karmieni są zupą pieczarkową i barszczem białym. Więcej zup w proszku menu BOR-owika nie przewiduje. Do tego 60 kg rozmaitych makaronów, 70 kg kasz i 400 l kompotów - wiśniowego i śliwkowego. Na śniadanie - jajka. Przez rok armia BOR pochłonie ich aż 3,5 tys. A ponadto 450 kg konserwowych ogórków na kanapki, 100 kg kiszonych i 250 kg zdrowej, zawierającej dużo witaminy C kiszonej kapusty.
Oprócz ciężkiej pracy każdemu oficerowi należy się odrobina przyjemności - zjadane przez BOR słodkości ważą łącznie ponad tonę. To pół tony czekoladowych batoników z nadzieniem, drugie pół wafelków w czekoladzie i 200 kg twardej czekolady.
- Zdecydowanie alarmuję, mówi dietetyczka Izabela Lis. - Osoby mające tak stresującą i wyczerpującą fizycznie pracę powinny się zdrowo odżywiać - dodaje. Co to znaczy? - Więcej warzyw! Na szczęście zjadają 100 kg grochu i fasoli, a te zawierają białko podobne do zwierzęcego, tyle że zdrowsze, wyjaśnia. - Oficerowie BOR powinni zrezygnować z solenia (a zużywają aż 70 kg soli) i tych słodyczy! Posiłki, jakie sobie fundują, to bomby kaloryczne, w dodatku pełne konserwantów, ostrzega dietetyczka.
INTERIA.PL/PAP